Europoseł Joachim Brudziński udzielił wywiadu portalowi wPolityce.pl, w którym odniósł się do obecności aktywistów organizacji pozarządowych na granicy z Białorusią.

- „To podnosi poziom różnego rodzaju zagrożenia, jeżeli chodzi o naszych funkcjonariuszy. Mam na myśli takie elementarne poczucie bezpieczeństwa, że państwo polskie stoi za nimi murem”

- powiedział b. szef MSWiA.

- „Oczywiście na potrzeby kampanii wyborczej mieliśmy pewne usztywnienie ze strony Tuska i jego buńczuczne zapowiedzi. Po czym, słyszmy jak dziś wicepremier i minister obrony narodowej płaczliwie apeluje do przedstawicieli organizacji pozarządowych, żeby nie korzystali z wydanych przez MSWiA przepustek i nie wchodzili do strefy buforowej”

- dodał.

Podkreślił, że stwarza się w ten sposób bardzo trudną sytuację dla strzegących granicy funkcjonariuszy.

- „Na naszej wschodniej granicy robi się bardzo niebezpiecznie dla broniących jej żołnierzy i funkcjonariuszy. Z jednej strony mamy Putina i jego satrapę Łukaszenkę, a z drugiej coraz silniejsze poczucie opresji ze strony polskiego państwa. Do tego dochodzi jeszcze zachowanie - przepraszam określenie - celebryckiego tałatajstwa, które atakuje tych żołnierzy. Nikt się z tych zachowań i słów nie wycofuje i nie przeprasza. Jak mają w takiej sytuacji czuć się żołnierze, Straż Graniczna, czy policjanci?”

- pyta polityk PiS.

Tymczasem problemem staje się również zachodnia granica, przez którą nielegalnych migrantów do Polski przepychają niemieckie służby.

- „Czasami słyszymy jakieś buńczuczne wypowiedzi Tuska czy też jego akolitów, ale „oń jaki jest każdy widzi. Tusk nie po to został namaszczony przez von der Leyen i polityków niemieckich, żeby teraz twardo bronił polskich interesów. On ma realizować interesy niemieckie, a przecież my wszyscy jesteśmy upokarzani jako Polacy. Wchodzą tu - jak w masło - funkcjonariusze niemieckiej policji i wysadzają tzw. inżynierów, doktorów i informatyków z Afganistanu, których u siebie nie chcą, bo rozrabiają”

- zauważył Brudziński.

- „Cała ta polityka Tuska to sprzedaż dymu, podgrzewania emocji, wrzucania hejterskich i idiotycznych wpisów. Widzimy przecież jak premier polskiego rządu śmieszkuje sobie w mediach społecznościowych, a jak niemiecki polityk tupnie nogą to biega jak ratlerek przy kostce”

- dodał.

Podkreślił, że wbrew narracji strony niemieckiej, nie mieliśmy na granicy do czynienia z incydentami, bo „sami Niemcy potwierdzili, że to jest już kilka tysięcy wepchniętych do Polski migrantów”.

- „Tu nie ma przypadków, czy jakiegoś bałaganu, to jest przemyślana i bardzo konsekwentna polityka niemiecka”

- stwierdził rozmówca red. Roberta Knapa.