We wtorek ogromną panikę na Krymie wywołały eksplozje w rosyjskiej bazie wojskowej w miejscowości Nowofiodorowka. Choć władze Ukrainy oficjalnie nie przyznają się do ataku, najpewniej został on przeprowadzony przez ukraińskie siły specjalne.

Rzecznik sił powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat przekazał, że na zdjęciach satelitarnych sprzed wtorkowych eksplozji na rosyjskim lotnisku było widocznych ponad 20 samolotów. Przede wszystkim były to myśliwce Su-30 SM i samoloty zwiadowcze Su-24MR, ale również jeden ciężki samolot transportowy Ił-76 oraz kilka śmigłowców. Wedle szacunków „Forbesa”, zniszczony sprzęt był wart od 650 do 850 mln dolarów.

„Forbes” przekonuje przy tym, że wersja Rosjan, wedle której doszło do pożaru w składzie amunicji wskutek niedbalstwa personelu, nie jest do utrzymania, ponieważ na nagraniach widać kilka wybuchów, do których doszło niemal jednocześnie w odległościach sięgających 750 metrów.

Kreml już wyciąga konsekwencja wobec wojskowych, którzy nie zapobiegli atakowi. Ukraiński portal Cenzor.net poinformował, że zdymisjonowany został dowódca Floty Czarnomorskiej wiceadmirał Igor Osipow. Zastąpił go wiceadmirał Wiktor Sokołow.

- „Wybuch na lotnisku wojskowym Saki był dla (prezydenta Rosji Władimira) Putina większym ciosem, niż zatopienie krążownika Moskwa. Zarówno pod względem materialnym(…), jak i moralnym – na cały kraj i świat ukazano brak ochrony ważnego obiektu wojskowego”

- komentuje na Telegramie doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko.