Chodzi o słowa wypowiedziane przez ginekolog Annę Orawiec. W trakcie debaty stwierdziła, że z punktu widzenia biologii „pasożytnictwo to sytuacja, w której jedna osob… jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian”.

Dalej ciągnęła swoją wypowiedź, stwierdzając że ciąża „w pewien sposób jest taką sytuacją”. Argumentowała to w ten sposób, że płód nie odżywia kobiety, „więc no jest pasożytem, ale większość kobiet na to pasożytnictwo się decyduje i są szczęśliwe z tego pasożyta”.

To jest ten poziom „debaty” jakiego domagają się feministki i lewica? Sprowadzenie dziecka w łonie matki do roli „pasożyta”, a więc czegoś niechcianego, postrzeganego negatywnie? Po prostu brak słów...