W rozmowie z Polską Agencją Prasową Śliwowski wyjaśnił, że nie ma żadnych danych, które mogłyby wskazywać na czekające Polskę załamanie na rynku pracy. Odsetek firm planujących zwolnienia jest zbliżony do odsetka firm szukających nowych pracowników.

- „Ostanie dane GUS wskazują, że mamy bezrobocie na poziomie ok. 3 proc., co daje nam drugie miejsce od końca w UE. Przed nami są tylko Czechy”

- przypomniał.

Zwrócił uwagę, że średnia stopa bezrobocia w UE jest dwa razy wyższa.

Rozmówca PAP wskazał, że pracodawcy raczej skupiają się na „chomikowaniu” pracowników, mając świadomość, że po odbiciu gospodarczym będzie ich im brakować.

Problemem może jednak być w przyszłym roku „przedłużenie się spadku wzrostu wynagrodzeń”, który zaobserwowano w ostatnim czasie. W ocenie wiceszefa PIE, pracodawcy mogą chcieć adoptować się do trudnej sytuacji gospodarczej za pomocą korekty wynagrodzeń.