Autor ubolewa, że tak wielu ludzi w Polsce, pomimo że posiada korzenie żydowskie to jest praktykującymi katolikami, a jego tekst z gruntu poszyty jest jawnym rasizmem.

- Na środku kościoła siedziała matka Żydówka, bardzo semicka z wyglądu, a w ławkach około setki jej progenitury i rodziny. Sami Polacy-Polacy! Żadnych cech semickich i zapewne niewiele przywiązania do żydowskich korzeni – pisze.

- Nie mogę pojąć tak fundamentalnej nielojalności – grzmi. - Ale przecież prześladowanie Żydów było trwałym elementem katolickiej tożsamości. Więc jak to jest możliwe? Syndrom sztokholmski? Ucieczka od żydowskiego losu? - czytamy dalej.

Wyjaśnia dalej, że jego „flirt z Kościołem skończył się, ledwie tylko się zaczął”. - Dziś biskupi i fundamentaliści świeccy uważają mnie za skończoną kanalię i mówią to publicznie – pisze z zadowoleniem Hartman.

- Żydzi otwarcie wspierający antysemicki, narodowo-katolicki reżim w Warszawie (…) to po prostu renegaci, zaprzańcy i zdrajcy. Takim typom nie podaje się ręki – pisze, wyjaśniając że chodzi o rzekomo masowe i z narażeniem życia ukrywanie przez Polaków Żydów przed śmiercią z rąk Niemców w czasie II wojny światowej. W oczywisty sposób zaprzeczając faktom historycznym.

Szczególnie drażni Hartmana „Żyd, który głosuje na PiS i wierzy (bądź wmawia sobie, że wierzy) w bzdury, które opowiadają ludzie reżimu na temat Polaków i Żydów, jest po prostu głupi”. - Jest ignorantem w polityce i ignorantem w sprawach żydowskich – dodaje.

Na równi też dalej stawia „dygnitarzy PiS”, nazistów i biskupów. Rządy obozu skupionego wokół PiS nazywa zaś „reżimem”.

- Współpraca z tym reżimem to przykładanie ręki do niszczenia Polski i dewastacji jej wizerunku w całym cywilizowanym świecie, z Izraelem włącznie – uważa Hartman.

Na koniec przebija się jednak w treści jego teksu pewna nuta zazdrości, że nie należy do kręgu „swoich” Żydów, którym antysemici grosza nie skąpią.

- Unikajcie luster! Do końca życia. Wtedy macie szansę dożyć w spokoju sumienia i dostatku – stwierdza nostalgicznie Hartman.

- Nad waszymi grobami powiedzą nie żeście zdrajcy, lecz że „dokonaliście trudnego wyboru”. Zaś kilka lat później i tak nikt nie będzie pamiętał i nikogo to nie będzie już obchodzić… - kończy swój tekst Jan Hartman.