Co szczególnie bulwersujące, festiwal, finansowany przez miasto Lublin, nie przewidywał ograniczeń wiekowych, co w oczywisty sposób może naruszać dobro dzieci i młodzieży.

Radni Prawa i Sprawiedliwości, na czele z Robertem Derewendą, zażądali od prezydenta miasta, Krzysztofa Żuka, wyjaśnień w sprawie finansowania festiwalu. "Mamy do czynienia z działaniami, które nie powinny być adresowane do dzieci i młodzieży" – stwierdził Derewenda, wskazując na brak ograniczeń wiekowych w dostępie do warsztatów erotycznych i promocji gadżetów seksualnych.

Jednym z najbardziej bulwersujących punktów programu festiwalu był panel zatytułowany „Praca seksualna jako część queerowego dziedzictwa”, który miał na celu omówienie roli prostytucji w historii środowisk LGBT. Organizatorzy argumentowali, że praca seksualna była jedynym środkiem utrzymania dla wielu osób trans i queer, co według nich powinno być uwzględnione w debacie na temat wykluczenia ekonomicznego.

Co więcej, uczestnicy festiwalu mogli wziąć udział w spotkaniach z „pracownikami seksualnymi”, a warsztaty na temat "queerowej przyjemności erotycznej" nie miały ograniczeń wiekowych. Jak zaznaczył Derewenda, zdobycie wejściówki na warsztaty nie wymagało podania wieku, co może naruszać prawa nieletnich.

Na ironię zakrawa fakt, że miasto Lublin, które finansuje promocję prostytucji, zrezygnowało z organizacji tradycyjnego festiwalu jazzowego, co spotkało się z niezadowoleniem społecznym oraz mocną krytyką radnych. "Na festiwal jazzowy pieniędzy zabrakło, ale na promocję prostytucji znalazły się środki" – podsumował Robert Derewenda.