Fronda.pl: Miliony katolików przeszły w Wielką Noc ulicami polskich miejscowości, ogłaszając zwycięstwo Życia nad śmiercią. Noc paschalna to noc Życia. Zachodnią cywilizację tymczasem coraz częściej nazywa się cywilizacją śmierci. Przegrywa z nią życie nienarodzone, życie stare, chore i niedołężne. Polska ma jeszcze szansę być krajem, który nie podda się tej cywilizacji, czy również w naszej Ojczyźnie nieuchronnie osiągnie ona swój tryumf?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz SChr, specjalista w zakresie teologii moralnej: Pozwolę sobie krótko zatrzymać się przy kontekście tegorocznych świąt Wielkiej Nocy. Obchody Wielkiego Tygodnia rozpoczęliśmy w Niedzielę Męki Pańskiej - Niedzielę Palmową, która przypadła w tym roku 24 marca, czyli w dzień męczeńskiej śmierci błogosławionej rodziny Ulmów. Śmierci, która dotknęła także rodzące się, ale jeszcze nienarodzone dziecko. Wielki Poniedziałek przypadł na dzień 25 marca, który w normalnych okolicznościach (poza Wielkim Tygodniem) byłby świętowany jako Dzień Świętości Życia, obchodzony w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. To bardzo mocne akcenty wskazujące na wartość ludzkiego życia w ogólności, w tym wartość życia poczętego. Bez żadnej przesady, to są znaki pozwalające ustosunkować się do wspomnianego zmagania cywilizacji śmierci z cywilizacją życia.

Polska z wielu względów powinna bezwzględnie stawać po stronie cywilizacji życia, choćby ze względu na własne doświadczenia historyczne. Chciałbym wierzyć, że tak się stanie. Jednak nie ukrywam, że jest to wiara trudna ze względu na te symptomy samozagłady, które w naszym społeczeństwie się dokonują w warstwie kulturowej i politycznej.

Tuż po Wielkanocy Sejm ma zająć się projektami liberalizującymi prawo aborcyjne. Kościół katolicki w Polsce powinien po głosowaniach nad tymi projektami wypracować jakieś specjalne stanowisko ws. posłów, którzy je poprą? W jakiej sytuacji postawią się katolicy, którzy w kwietniu podniosą rękę za liberalizacją prawa aborcyjnego?

Ośmielę się powiedzieć, że nie potrzeba wypracowywać stanowiska w tej kwestii. Wystarczy przypomnieć jednoznaczną ocenę aborcji dokonaną przez św. Jana Pawła II w „Evangelium vitae". Przypomnę:

„Dlatego mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami [...]  oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne".

Dlatego jest sprawą oczywistą, że każdy, kto odrzuca tę naukę Kościoła, odrzuca sam Kościół - wyklucza się z jego wspólnoty.

Środowiska opowiadające się za legalną aborcją zradykalizowały swój przekaz po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o niezgodności tzw. przesłanki eugenicznej z ustawą zasadniczą. Skierowany do Sejmu przez powołującą się niegdyś na dziedzictwo św. Jana Pawła II Platformę Obywatelską projekt ustawy dopuszczającej aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży jest odpowiedzią na tę radykalizację. Można odnieść wrażenie, że orzeczenie TK zadziałało jak ruszenie wahadła, które odbiło w drugą stronę i to ono będzie przyczyną potencjalnego rozszerzenia dostępu do aborcji.  „Czasami należy zawrzeć kompromis" – powiedział bp Heinrich Timmerevers stwierdzając, że obowiązujące w Niemczech prawo aborcyjne „jest realnym kompromisem". Katolicy powinni domagać się absolutnej ochrony dzieci nienarodzonych, czy może jednak powinni szukać kompromisu, aby uratować choć część z nich?

W ostatnich wypowiedziach Episkopatu Polski pojawia się sformułowanie pojęcia „wartości nienegocjowalnych". Oczywiście, dotyczy to wartości odwiecznych. Samo sformułowanie wydaje się być wprowadzone właśnie ze względu na pokusy osiągania kompromisu drogą negocjacji. To błędna droga. Nie można negocjować i zawierać kompromisów w kwestiach wartości podstawowych - albo je przyjmujemy, albo odrzucamy. Chciałbym podkreślić, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które bywa traktowane - także przez polityków określających się jako prawicowych czy konserwatywnych - jako zła decyzja, stwierdzało niezgodność ustawy zasadniczej z obowiązującym niesprawiedliwym prawem. Przywracało podstawy prawne w najbardziej fundamentalnej kwestii, jaką jest prawo do życia. Jeżeli podejmiemy negocjacje w tym zakresie - wkroczymy na drogę równi pochyłej.

Polska 2050 Szymona Hołowni proponuje oddanie głosu Polakom i przeprowadzenie referendum ws. aborcji. Ze strony katolików pada argument, że prawo do życia nie podlega decyzji większości. Może jednak referendum jest jedyną drogą, aby powstrzymać legalizację aborcji na żądanie? Z badań wynika, że tej większość Polaków jest przeciwna.

W tych dniach mamy bardzo ciekawą ilustrację tematu referendum. To właśnie w wyniku swoistego referendum Chrystus przegrywa z Barabaszem. Mocą referendum zostaje skazany na śmierć Bóg – Człowiek, a uniewinniony zbrodniarz. To pokazuje jaką strukturę mogą mieć ludzkie decyzje. Żyjemy w presji prymitywnie rozumianej demokracji, pojmowanej jako rządy większości i jako mechanizm większościowy. Demokracja jest jednak, a przynajmniej powinna być przede wszystkim rządami prawa. Powinna kierować się zasadą, że o ile interesy są rozporządzalne, o tyle wartości są nierozporządzalne. Wartości się odkrywa i zabezpiecza. Nie ma sensu prowadzenie referendum na temat prawa do życia, bo to prawo pozostanie. Ono jest niezmienne. Możemy tylko źle wybrać – decydując się na bezprawie. Fakt, że uczestnicy referendum jerozolimskiego wybrali Barabasza nie zmienia faktu, że ten człowiek był zbrodniarzem. To, że skazali Chrystusa na śmierć pokazuje wstrząsająco tragiczne konsekwencje ludzkich decyzji.

Za orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej miała pójść konkretna pomoc dla rodzin, które spodziewają się chorego dziecka, samotnych matek, kobiet w trudnej sytuacji. W ocenie Księdza Profesora, przez te ponad trzy lata zrobiono w tym aspekcie wystarczająco dużo? Wystarczająco mocno zaangażował się w tę pomoc Kościół?

Sądzę, że to jest taka sfera, która zawsze będzie domagała się większego zaangażowania. Z tego, co się orientuję, pracę nad sferą intensyfikacji pomocy były podejmowane, ale w moim przekonaniu nie zostały zrealizowane w sposób wystarczający. Kościół od lat służy w tym zakresie pomocą, często nie dostrzeganą i ignorowaną. Pamiętam, jak kiedyś w jednej z lokalnych telewizji, w dyskusji po tzw. „marszu kobiet” uczestnicy debaty ubolewali, że znikąd nie ma pomocy dla kobiet stających przed koniecznością urodzenia dziecka niepełnosprawnego, obciążonego wadami. Przysłuchiwałem się tej rozmowie z rosnącym zaciekawienie, a w końcu zwróciłem uwagę, że siedziba studium telewizyjnego jest oddalona w linii prostej może o dwieście metrów od domu sióstr serafitek, w którym od dziesięcioleci siostry opiekują się dziećmi z bardzo głębokimi wadami rozwojowymi.

Myślę jednak nade wszystko, że potrzebna jest w tej chwili pomoc edukacyjna i mentalna. Warto odsłaniać sens wolności kobiety, o którym mówił 45 lat temu Jan Paweł II w Częstochowie. Pozwolę sobie przywołać te słowa: „Miłość stanowi spełnienie wolności, a równocześnie do jej istoty należy przynależeć – czyli nie być wolnym, albo raczej być wolnym w sposób dojrzały! Jednakże tego nie-bycia-wolnym w miłości nigdy nie odczuwa się jako niewoli, nie odczuwa jako niewoli matka, że jest uwiązana przy chorym dziecku, lecz jako afirmację swojej wolności, jako jej spełnienie. Wtedy jest najbardziej wolna!”. W Polsce są tysiące takich kobiet i takich rodziców, którzy w ten sposób realizują swoją wolność. Warto ich portrety wydobywać. Warto edukować.

Dyskutujemy w Polsce o legalizacji aborcji na żądanie. Cały czas legalna pozostaje oczywiście aborcja w przypadku zagrożenia życia lud zdrowia matki. Kościół jednak stoi na stanowisku, wedle którego aborcja jest zawsze złem i nigdy nie jest moralnie dopuszczalna. Czy tak jest również w sytuacjach, w których życie matki jest zagrożone? Matka ma zawsze moralny obowiązek urodzić, czy w przypadku zagrożenia jej życia możemy mówić np. o zasadzie podwójnego skutku?

Zasada podwójnego skutku, która jest przywoływana w tych dyskusjach, dotyczy sytuacji obrony życia przed niesprawiedliwym agresorem. W takiej sytuacji mamy prawo podjąć działania służące obronie własnego życia czy też życia powierzonych nam ludzi, licząc się z ewentualnością zabicia agresora. Problem odniesienia tej konstrukcji myślowej do sytuacji zagrożenia życia matki w ciąży jest jednak problemem radykalnym. Sami zwolennicy aborcji podkreślają przecież, że dziecko - płód, z tej racji, że nie posiada świadomości, nie jest podmiotem moralnym. Dlaczego zatem w tym szczególnym przypadku przypisują mu świadomość działania i podejmowanie agresji wymierzonej przeciw matce? To przecież jakiś absurd i niekonsekwencja. Dziecko w żadnym wypadku nie jest agresorem. Jedyna sytuacja, która może tutaj zaistnieć, dotyczy realnego ratowania życia matki, w sytuacji realnego zagrożenia jej życia i braku możliwości na przykład terapii farmakologicznej. Może zaistnieć sytuacja, że w wyniku tych działań, w sposób zdecydowanie niezamierzony, choć przewidywany, nie na zasadzie obrony przed agresorem, ale na zasadzie bezpośredniego ratowania życia, może nastąpić uszkodzenie i przerwanie życia płodu. Jednak i w tej sytuacji istnieją przypadki heroicznych postaw kobiet, które decydują się na zaniechanie takich terapii, by dać szansę życia własnemu dziecku.

Obok aborcji, wciąż ważnym wyzwaniem dla katolików pozostaje kwestia podejścia do homoseksualizmu. Minęły ponad trzy miesiące od ogłoszenia deklaracji Fiducia Supplicans, ale nie zmniejszyło się zamieszanie wokół tego dokumentu. Co powinien zrobić polski proboszcz, do którego przychodzi para homoseksualna i prosi o pobłogosławienie swojego związku? Musi odmówić, nawet jeżeli osobiście zgadza się z udzieleniem takiego błogosławieństwa, czy nie może odmówić, nawet jeżeli takie błogosławieństwo budzi jego wewnętrzny sprzeciw?

Nauczanie Kościoła w kwestii oceny homoseksualizmu pozostaje niezmienne. Wysoce niejednoznaczna deklaracja watykańska wprowadziła istotnie potężny chaos, ale nie jest w stanie zmienić nauczania Kościoła wyrastającego z tradycji Pisma świętego i racji antropologicznych. Nie ma żadnych podstaw do tego, by zaprzeczać temu nauczaniu i błogosławić czy to parę, czy tzw. związek homoseksualny. Mogę udzielić błogosławieństwa osobie, ale nie strukturze zła. Błogosławią jako kapłan człowieka dotkniętego złem, wzywając go do nawrócenia, ale nie mam żadnych podstaw do tego, aby pobłogosławić grzeszną strukturę.

Wkrótce polscy posłowie będą najpewniej decydowali również o wprowadzeniu związków partnerskich. Katolik ma moralne prawo poprzeć cywilne uregulowanie związków homoseksualnych, czy nauczanie Kościoła zobowiązuje go do sprzeciwu wobec takiej instytucji?

Jest to kwestia, która nie pozostawia wątpliwości w odniesieniu do nauczania Kościoła. Opinie w tym zakresie znajdziemy w popartych dobrą argumentacją dokumentach Kongregacji Nauki Wiary, a także w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Nie ma i nie może być zgody na legalizację związków partnerskich, które naruszają prawo naturalne, a dla człowieka wierzącego naruszają projekt małżeństwa ustanowionego przez Boga w akcie stwórczym.

Tegoroczna Wielkanoc rozpoczyna w Polsce przygotowania do wielkiego Jubileuszu Dwutysiąclecia Odkupienia. Spodziewa się Ksiądz Profesor konkretnych owoców tej inicjatywy? Co musi się wydarzyć, aby rzeczywiście ta dziewięcioletnia nowenna przyniosła „odrodzenie duchowo-moralne" Kościołowi w Polsce?

Myślę, że to temat na osobną rozmowę. Potrzebujemy na pewno wykorzystania tej szansy jako procesu rechrystianizacji, jako powrotu do najbardziej podstawowych tematów naszej wiary. Tytułem pokazania problemu chciałbym zauważyć, że np. w debatach i dokumentach okołosynodalnych nie ma właściwie takich tematów jak grzech, odkupienie... Sporadycznie pojawiają się hasła dot. sakramentów. Potrzeba nam odbudowy chrześcijaństwa, które wyrasta z dzieła zbawczego Chrystusa. Musimy w tym zakresie się zaangażować, zaczynając od procesów osobistej odnowy duchowej, a kończąc na wielkich programach rechrystianizacyjnych całego Kościoła.