Pod pretekstem rzekomych wpływów Rosji wywieranych za pośrednictwem mediów społecznościowych unieważniono I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, w których zwyciężył niepopularny wśród unijnego establishmentu, prawicowy polityk. Ostatecznie Călina Georgescu, będący liderem sondaży przed ponownym głosowaniem, został wykluczony z udziału w wyborach. Tymczasem skrajnie lewicowa wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Henna Virkkunen, która w przeszłości otwarcie popierała Rafała Trzaskowskiego, zapowiedziała zorganizowanie „okrągłego stołu” na temat wyborów prezydenckich w Polsce. W rozmowie z Deutsche Welle wskazała, że brukselscy urzędnicy chcą walczyć z dezinformacją w mediach społecznościowych. To rodzi obawy, że „scenariusz rumuński” jest przygotowany w Polsce.
Na antenie Telewizji Republika do sprawy odniósł się były wiceszef Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski.
- „To nie jest rozważane, to jest przygotowywane. Kwestionowanie Izby Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego i samego Sądu Najwyższego, a od wczoraj jeszcze Trybunału Konstytucyjnego przez rzecznika TSUE, działania bezprawne, pozbawiające PiS subwencji, która mogłaby być użyta w wyborach na wsparcie kandydata popieranego przez PiS - to wszystko się dzieje, to nie jest rozważane, ten proces jest już w toku!”
- podkreśla polityk.
Zauważa, że już „mamy do czynienia z już zaburzoną kampanią poprzez nierówne warunki finansowania, poprzez to, że strona rządowa korzysta z różnego rodzaju kanałów, pieniędzy płynących z zagranicy”.
Co więc może się stać, jeżeli wybory prezydenckie wygra kandydat niepopierany przez unijny establishment?
- „Oni stwierdzą, że jakaś platforma internetowa przechyliła wynik i naruszyła równowagę oraz uczciwość wyborów. Tak, jak dzisiaj nie uznają ciał konstytucyjnych polskich, powiedzą: nie uznajemy tych wyborów, proszę je powtórzyć - w domyśle do skutku, jak już będzie taki wynik, jakiego chcą”
- przestrzega Saryusz-Wolski.