Rewolucja w Unii Europejskiej przyspiesza. 25 października Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przegłosowała sprawozdanie zalecające wprowadzenie poprawek do Traktatu o Unii Europejskiej i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Propozycje zakładają m.in. likwidację prawa weta w 65 obszarach, w tym polityce zagranicznej, polityce bezpieczeństwa, polityce środowiskowej czy edukacji. Wiele kompetencji ma natomiast przejść z wyłącznych kompetencji państw członkowskich do kompetencji dzielonych. Chodzi m.in. o zdrowie, energetykę oraz politykę społeczną i gospodarczą. W ramach kompetencji dzielonych decyzje podejmuje państwo członkowskie, ale Bruksela ma prawo przejąć inicjatywę, jeśli uzna, że państwo realizuje swoje zadania w danym zakresie nieodpowiednio.

Dziś w Parlamencie Europejskim odbywa się debata dot. zmian, które głosowane będą najpóźniej jutro. Głos zabrał m.in. niemiecki europoseł Daniel Freund, wedle którego w Unii Europejskiej musi zostać zniesiona zasada jednomyślności, aby wspólnota „mówiła jednym głosem”. Jego zdaniem to „zwiększy skuteczność Europy w świecie, w którym funkcjonują dyktatorzy”. Polityk uderzał przy tym w polski PiS i węgierski Fidesz.

- „PiS z Fideszem krzyczą, że chcemy znieść państwa narodowe, wprowadzić dyktaturę sowiecką. Absurd, to nie jest przypadek, że na barykadę wchodzą ci, którzy nie działają zgodnie z demokrację, podczas gdy my chcemy demokrację wzmacniać”

- mówił Niemiec.

Wprost przyznał, że „każda z naszych propozycji to rewolucja”.

Za odejściem od prawa weta w czasie debaty opowiedział się również Guy Verhofstadt z Belgii.

- „Główny problem, przed którym stajemy w Unii Europejskiej jest to, że często reagujemy za mało i za późno, bo pozostajemy sparaliżowani poprzez żądanie jednomyślności w procesie decyzyjnym”

- przekonywał.

Jego zdaniem centralizacja UE i przyznanie PE większych prerogatyw „wzmocni europejską demokrację”. Domagał się, aby prerogatywy te obejmowały kwestie budżetowe, obronność i politykę klimatyczną.