W piątkowy wieczór, w czasie Apelu Jasnogórskiego, bp Antoni Długosz modlił się na Jasnej Górze w intencji obrońców polskich granic. Emerytowany biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej polecał Bogu przez wstawiennictwo Maryi funkcjonariuszy strzegących granic służb oraz działaczy organizujących się w ramach Ruchu Obrony Granic. Przypomniał przy tym, że „my, Polacy, wiemy, co to miłosierdzie, a nie oznacza ono, że mamy otwierać drzwi przed wszystkimi nielegalnymi emigrantami”. Wskazał też na absurdalność polityki „otwartych granic”, realizowanej przez państwa Europy Zachodniej.

- „To nie rozwiązuje problemów Afryki i Bliskiego Wschodu, ale tworzy nowe poważne problemy w krajach, do których przybywają”

- podkreślił.

Modlitwa bpa Długosza wyjątkowo rozwścieczyła znanego z wypowiadania kontrowersyjnych tez w lewicowo-liberalnych mediach i popierania uczestników protestów organizowanych przez tzw. Strajk Kobiet dominikanina, o. Pawła Gużyńskiego. Duchowny w arcy-impertynenckim tonie zaatakował bpa Długosza w mediach społecznościowych, zarzucając mu „odczłowieczanie innych”.

- „Trzeba dzisiaj wyraźnie postawić do pionu i powiedzieć: Nie macie nic wspólnego z Ewangelią. Ani troszeczkę nie macie wspólnego z Ewangelią i jest rzeczą kłamliwą i obrzydliwą, kiedy odwołujecie się do Boga czy do Ewangelii, tłumacząc swoje działania przeciwko migrantom

- mówił na nagraniu.

O. prof. Kowalczy: Katolicyzm onetowy 

Wystąpienie dominikanina skomentował w felietonie dla Opoki o. prof. Dariusz Kowalczyk, zwracając uwagę, że posłużył się on językiem typowym dla „obrońców demokracji”, „obrońców praworządności” czy „katolików otwartych”.

- „(…) słowem ludzi na poziomie, którzy w swoistym samouwielbieniu są przekonani, że nieskończenie przewyższają rozumem i moralnością moherów, pisiorów i faszystów

- zauważył.

Wykładowca dogmatyki na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie wyjaśnił, że „modlitwa i rozważanie biskupa Długosza jak najbardziej mieszczą się w nauczaniu Kościoła, a także w racjonalnym, zdroworozsądkowym myśleniu o złożonym problemie społecznym, jakim jest nielegalna emigracja”.

- „Mylą się zaś zwolennicy w gruncie rzeczy bezwarunkowego otwarcia granic. Mylą się jeszcze bardziej ci, którzy powołują się na Ewangelię, by usprawiedliwić uległość wobec Niemców, którzy arbitralnie przerzucają nielegalnych emigrantów do Polski. Wcześniej ci sami ludzie perorowali, że trzeba wpuszczać ludzi przyprowadzanych nam na wschodnią granicę przez Putina i Łukaszenkę”

- podkreślił jezuita.

- „Biblia wychwala cnotę gościnności, w tym przyjęcie obcych do własnego domu, ale nie są to wartości absolutne. Biblia zna też potrzebę granic chroniących narody i domostwa. Emigrację, szczególnie tę nielegalną, trzeba rozpatrywać z różnych stron, biorąc pod uwagę różne, czasem pozostające w napięciu, wartości”

- dodał.

Teolog podkreślił, iż „twierdzenie, że przyjmowanie mas emigrantów jest wymogiem moralnym, bo każdy człowiek ma prawo do szukania lepszego życia w innym kraju, prowadzi nie tylko do absurdów, ale ściąga na obywateli realne niebezpieczeństwo”.

O. prof. Kowalczyk przywołał też stanowisko biskupów Afryki, którzy krytykując ideologię masowego emigracjonizmu podkreślają, że masowa emigracja z Afryki do Europy nie tylko nie rozwiązuje problemów w Afryce, ale też tworzy nowe problemy, zarówno w krajach opuszczanych przez migrantów, jak i tych, do których ci trafiają.

- „Trzeba dostrzegać realne zagrożenia i reagować w porę, a nie ulegać ideologiom, które nie przynoszą niczego dobrego, chyba że macherom od globalnej społecznej inżynierii. Te ideologie nie mają nic wspólnego z Biblią, której zdrowego rozsądku i praktycznej mądrości nie brakuje”

- podkreśla teolog.