Według szacunków, w samej elektrowni pracę straci około 800 osób. Kolejne kilkaset osób zatrudnionych w firmach kooperujących z zakładem również będzie musiało szukać nowego źródła dochodu. O dramatycznych konsekwencjach zamknięcia Dolnej Odry alarmują mieszkańcy i samorządowcy z Pomorza Zachodniego, wskazując, że decyzja rządu oznacza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego regionu.

Pracownicy elektrowni i związki zawodowe od ponad roku apelują do władz państwowych o zmianę decyzji. Organizowane protesty, pisma kierowane do ministerstw i argumenty dotyczące możliwości wykorzystania zakładu w procesie sprawiedliwej transformacji energetycznej nie przyniosły jednak rezultatów.

– Działania likwidacyjne postępują sukcesywnie. Każda propozycja ze strony społecznej jest torpedowana i odrzucana – komentowała w rozmowie z Telewizją Republika Anna Grudzińska, przewodnicząca „Solidarności” w Dolnej Odrze.

Związkowcy planują kolejne spotkania i nie wykluczają eskalacji protestu, by bronić miejsc pracy i przyszłości zakładu.

Elektrownia Dolna Odra to nie tylko pracodawca, ale i dostawca ciepła dla gminy Gryfino. Z sieci korzystają szkoły, przedszkola, szpital, budynki mieszkalne oraz lokalny aquapark. Likwidacja zakładu to zatem nie tylko utrata setek miejsc pracy, lecz także poważne wyzwanie dla funkcjonowania podstawowej infrastruktury w regionie.

Publicyści zwracają uwagę, że pierwotnie wygaszenie bloków planowano na 2029 rok. Przyspieszenie tego procesu do 2026 r. – jak podkreślają krytycy – oznacza nie tylko destabilizację lokalnej gospodarki, ale i dalszą marginalizację Pomorza Zachodniego.