Sympatycy opozycji totalnej wpadli na pomysł... sprawdzania, którzy księża dopuszczą się podczas mszy świętej złamania ciszy wyborczej, tj. będą agitować z ambony za partią lub kandydatem. 

 

 Pytanie, co jeszcze wymyślą ci ludzie? Kilka dni temu próbowano sztucznie rozdmuchać aferę o psalm śpiewany podczas mszy świętych od lat. Przemysław Wiszniewski, rzecznik stowarzyszenia "Wolność, Równość, Demokracja" założonego w tym roku przez byłego lidera KOD, Mateusza Kijowskiego apeluje, aby ci zwolennicy opozycji, którzy chodzą do kościoła, nagrywali msze święte telefonami komórkowymi. 

"Zwracam się do państwa z serdecznym apelem, byście, jeśli chodzicie do kościoła, w tę najbliższą niedzielę, przed wyborami, kiedy będziecie w kościele, żebyście nagrywali telefonami komórkowymi, co ksiądz będzie mówił z ambony, ponieważ to będzie w czasie ciszy wyborczej i agitacja wyborcza, wskazywanie kandydatów, jest po prostu przestępstwem"- mówił Wiszniewski. Do sprawy odniosło się kilku kapłanów. Ksiądz Daniel Wachowiak stwierdził na Twitterze, że... swoją homilię sam chętnie by odsłuchał:

"Już miałem niedzielne kazanie na dzisiejszej wieczornej Mszy Świętej. Może ktoś z waszej grupy był i nagrał moją homilię? Chętnie bym ją odsłuchał"- napisał. 

Bardzo dosadnie skomentował sprawę ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

"Za komunistów nagrywaniem kazań zajmowali się funkcjonariusze IV Wydziału Służby Bezpieczeństwa. Może niektórzy z nich wciąż "na służbie" więc będzie komu nagrywać. Inna sprawa, że cisza wyborcza w dobie Internetu, to totalny absurd. Nie ma jej w USA, Niemczech i połowie krajów UE"-napisał na Twitterze prezes Fundacji im. Brata Alberta. 

Cóż, może dojść do sytuacji, gdy niektórzy przyjdą do kościoła tylko po to, żeby nagrać kazanie, choć homilii powinno się raczej po prostu wysłuchać. Poza tym, ktokolwiek chodzi do kościoła częściej niż w Wielką Sobotę "na święcenie jajek", ten wie, że korzystanie z telefonu podczas mszy świętej nie jest w dobrym tonie i bynajmniej nie stanowi przejawu szacunku do miejsca oraz tego, co się w nim dokonuje. Nasuwa się jeszcze pytanie, co konkretnie w wypowiedzi księdza można by nazwać "agitacją". 

yenn/Twitter, Fronda.pl