Tomasz Wandas, Fronda.pl: ”Nie ma drugiego takiego miejsca w Europie, w którym z takim trudem przychodziłoby mi zabrać głos. Zabrać głos i przemówić do wszystkich państwa w moim języku ojczystym, w języku niemieckim" – przyznał już na wstępie przemówienia prezydent Frank Walter-Steinmeier. Co sądzi Pan o tych słowach niemieckiego prezydenta, ale i o całym jego przemówieniu?

Andrzej Talaga, „Rzeczpospolita”: Moim zdaniem było to bardzo dobre przemówienie. Dobrze, że nie próbował kluczyć, nie próbował powiedzieć, że to naziści, hitlerowcy byli sprawcami wojny, tylko Niemcy. W ten sposób powiedział dokładnie tak samo jak podnosi to teraz polska polityka historyczna, że to naród niemiecki wyrządził Polsce ogromną krzywdę. 

Co mogło spowodować fakt, że nagle prezydent Niemiec zdobył się na takie słowa? 

Przywódcy Niemiec zawsze tak mówili, trzeba zatem odróżnić klasę polityczną w tym kraju od ich kultury masowej. Relatywne podejście do wojny, czy to, które nam by się nie podobało dotyczy przede wszystkim kultury masowej Niemiec, filmu, literatury etc. Natomiast niemiecka klasa polityczna nigdy nie kwestionowała tego, że to państwo niemieckie dokonało tych wszystkich okrucieństw podczas II wojny światowej. My, często odbieramy głosy publicystów, twórców, czy wydźwięk konkretnych filmów za głos niemieckiej klasy politycznej, a rzeczywistość jest zupełnie inna.   

Podobne słowa rano 1 września niemiecki prezydent wygłosił w Wieluniu – w mieście, gdzie 80. lat temu spadły pierwsze niemieckie bomby: „ Chylę czoło przed ofiarami ataku na Wieluń, przed polskimi ofiarami niemieckiej tyranii i proszę o przebaczenie” – mówił w języku polskim. Jak powinniśmy zareeagować na tą prośbę? 

Rzeczywiście to co powiedział było miłe, jednak nie przywiązywałbym do tego większej wagi - to historia. Ważne natomiast jest to jaka jest obecnie prowadzona polityka Niemiec względem Polski. Krótko mówiąc: kluczem do zrozumienia tych słów jest współczesna polityka, a ta niestety pozostawia wiele do życzenia. Nadal wbrew Polsce buduje się Nord Stream II, widać, że ich interes jest większy niż resentymentu historycznego. Wiedzą oni, że są wobec nas winni, wiedzą, że powinni poczuwać się do odpowiedzialności do współdziałania z Polską. Natomiast takie słowa prezydenta Niemiec otwierają moim zdaniem duże pole do roszczeń Polski w stosunku do Niemiec. 

Jakie może mieć to konsekwencje?

Możemy wynegocjować całkiem spore pieniądze. Mimo, że ciągle jest to sprawa odległej przyszłości, to jednak teraz mamy na to szanse - Niemcy zdali się wysłać nam sygnał, że nie mówią już w tej kwestii „nie bo nie”. Powinniśmy teraz przedstawić bardzo chłodne, matematyczno-fizyczne wyliczenie poniesionych strat, według metodologii przyjętej na świecie przez ONZ i inne organizacje, które liczą straty poniesione w innych wojnach. Kiedy będziemy mieli to dokładnie wyliczone, wtedy możemy iść do rządu niemieckiego i zaprosić ich do negocjacji w tej sprawie.

Dopytując o klucz, o którym Pan wspomina…Jakie są dzisiaj Pana zdaniem relacje polsko-niemieckie? Dopytuję, gdyż mamy wiele skrajnych opinii - od tych, które mówią, iż są najgorsze od lat po te, które twierdzą, że są najlepsze od tysiąca lat..

Do tysiąca lat to bym nie sięgał, bo skąd mamy wiedzieć jakie były np. W XIIIw.? I z kim? Czy z cesarzem czy z margrabią Magdeburgii czy może z innym władcą, bo przecież nie był to zjednoczony kraj w tym czasie. W tym czasie nasze relacje był różne bardzo dobre i bardzo złe. Natomiast dzisiaj są dobre. Niemcy to nasz sojusznik, partner, 28% naszego eksportu idzie do Niemiec. Jeżeli Niemcy przestaliby kupować polskie podzespoły do swoich obrabiarek czy samochodów nastąpiłby w Polsce gospodarczy krach. Tak samo, mimo, że siły zbrojne Niemiec są dość mocno poturbowane przez cięcie kosztów, to nadal w miarę ich możliwości możemy liczyć na ich pomoc w razie konfliktu zbrojnego. Całkiem niedawno generałowie niemieccy wizytowali Polskę by zbadać możliwość przerzutu wojsk niemieckich w razie wojny z Rosją. Natomiast są między nami tarcia w polityce bieżącej, co nie jest szczególnie dziwne. Mamy różne stanowisko w sprawie Nord Stream II, w sprawie reparacji. Niemcy nigdy nie opowiedziały się za twardym jądrem, które proponowała Francja ponieważ mają Polskę, Grupę Wyszehradzką, która jako całość jest większym partnerem od Francji i to buduje realność, rzeczywistość relacji polsko-niemieckich, które są po prostu dobre. 

O czym świadczy fakt, że Niemcy reprezentowali kanclerz i prezydent, za to Moskwa w ogóle nie otrzymała zaproszenia? 

Moskwa razem z Niemcami była agresorem w 1939 roku, stąd 1 września obchodziliśmy 80tą rocznicę napadu i Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę. Współczesna Rosja uważa się za kontynuację prawną Związku Sowieckiego, w związku z tym dobrze, że nie zaproszono prezydenta Putina, który jest autokratą i dokonuje aktów agresji. Jest zatem ogromna różnica między nim a przywódcami Niemiec, a to, że przyjechała i kanclerz Merkel i prezydent to bardzo dobrze o nich świadczy. Jednym słowem Niemcy tak dalece cenią sobie Polskę, że zdecydowały się przysłać do nas „pierwszy garnitur”.

Dziękuję za rozmowę.