Podczas kręcenia filmu Angeliny Jolie "Niezłomny", którzy przedstawia życie Louisa Zamperiniego, weterana II Wojny Światowej, olimpijskiego biegacza i chrześcijanina, sama reżyserka przekonała się, jak wielką moc ma modlitwa. 

Kiedy reżyserowała jedną ze scen w Australii, potrzebowała pewnego cudu. - Nie była kobietą wiary i nigdy wcześniej się nie modliła, ale to była już ostatnia scena filmu... Potrzebne było światło słoneczne, żeby ją nagrać. Ale od pewnego czasu trwała burza - relalcjonowała córka Zamperiniego Cynthia Garris na konferencji prasowej w Nowym Jorku.

- Angelina powiedziała: "nie wiem, co mam zrobić, więc zrobię to, co zrobiłby Louie". Uklęknęła i pomodliła się o cud. Wszyscy to widzieli. Przestało padać. Słońce wyszło i pojawiła się tęcza. Nagrali tę scenę. Kiedy powiedziała "cięcie", znów zaczęło padać - wyjaśnia Garris.
Córka Zamperiniego, jest przekonana, że jego świadectwo wiary może wpływać na osoby niewierzące.

- Angelina była poruszona wiarą mojego ojca. Kiedy umarł, wszyscy byliśmy z nim w szpitalu. Angelina przyszła po 45 minutach. Wskazała na niebo i powiedziała: "wiem, że on jest z nami. Jest tam z Bogiem". Może Bóg miał dla Angeliny plan, by znalazła Louiego, nakręciła ten film i znalazła drogę do życia, które obejmowałoby Najwyższego - zastanawia się córka weterana.
Louis Zamperini zmarł na zapalenie płuc w lipcu 2014 r. w wieku 97 lat.

W ciągu swojego życia doświadczył wielu ciężkich prób. Płynął m.in. na

Film "Niezłomny" (Unbroken) Angeliny Jolie to dramat wojenny oparty na bestsellerowej książce o tym samym tytule.

Ra/Chnnews.pl