Władimir Putin poleciał do Australii na szczyt G-20, jednak nikt go nie witał z entuzjazmem. Na lotnisku oczekiwał na przylot samolotu  tylko rosyjski ambasador i… wiceminister obrony Australii – donosi portal Kresy24.pl.

Australia, której 38 obywateli zginęło 17 lipca w wyniku zestrzelenia nad Donbasem na Ukrainie boeinga Malaysia Airlines, należy do największych krytyków Putina, a premier Australii publicznie obarczył winą za śmierć cywilów właśnie Rosję i wspieranych przez nią separatystów – przypomina tvn24.pl.

Setki demonstrantów niezadowolonych z obecności Władimira Putina w Australii protestowały na zewnątrz budynku, w którym odbywa się szczyt G20. Manifestacje przeciwko obecności Putina mają charakter pokojowy, mimo to  porządku pilnuje około 6 tys. policjantów. Wśród demonstrantów są także solidaruzijący się z Ukrainą australijscy Polacy.

Ra/Kresy24.pl, Tvn24.pl