Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jakie będą konsekwencje tej zamiany rządu politycznego, na bardziej urzędniczy? Czy potrzeba było aż tylu dymisji?

Barbara Dziuk, klub parlamentarny PiS: Premier Mateusz Morawiecki chce zmniejszyć liczbę ministrów i wiceministrów o jedną czwartą, mówi też o zmniejszeniu liczby członków gabinetów politycznych i o zmniejszeniu lub likwidacji kart kredytowych. Biorąc pod uwagę wiążącą się z tym likwidacją nagród i premii - oszczędności będą znaczące. Premier uważa, że te wewnętrzne reformy są konieczne. Machina urzędnicza obciążona ponad miarę nie jest wydolna. Nie potrafi szybko i zdecydowanie podejmować decyzji, które dziś bardzo często oznaczają określone kwoty na plus lub minus dla budżetu państwa. Jeśli Pan Premier podjął takie, a nie inne decyzje, i odwołał 17 wiceministrów, to należy ufać, że jako szef rządu, wie co robi. Być może są nam jeszcze potrzebne kolejne kroki usprawniające pracę rządu. Czas pokaże.

Czy w praktyce będzie to oznaczało, jedynie ograniczanie ilości zajmowanych stanowisk, zabranie premii czy coś jeszcze? A może chodzi, o to, - bo niektórzy zadają sobie takie pytanie - że Polakom po prostu taki gest się podoba? 

W praktyce rządzi matematyka – ograniczenie liczby stanowisk, premii, nagród i odchudzenie ministerstw będzie skutkowało oszczędnościami. Skróci drogę niektórych decyzji, które tkwiły w kolejnych gabinetach oczekując na podpisy. Czy Polakom się to podoba? Polacy płacą podatki, ministrowie z tych podatków są opłacani. Im więcej urzędników, tym większe podatki, mniejsza ilość urzędników zmniejsza obciążenia obywatela. Dlatego też ta polityka bardzo się Polakom podoba. Powiedziałabym nawet – wyjątkowo.

Dlaczego zabierać ministrom dodatki? Czy nie powinno być raczej na odwrót? Nie powinni dostawać większego wynagrodzenie z racji, że pełnią bardzo odpowiedzialne funkcje? Dziś, manager przeciętnie prosperującej firmy zarabia więcej niż chociażby minister sprawiedliwości…

To wymaga spojrzenia na wynagrodzenia ministrów, a one są na takim poziomie, że nie wymagają dodatków. Nagroda jest wyróżnieniem za wyjątkowe osiągnięcia, nagroda wypłacana wszystkim nie jest nagrodą, jest ukrytym dodatkiem do pensji. Zarobki w Polsce to szeroki temat do rozmowy – gdyby manager w firmie odpowiadał za wyniki firmy swoim majątkiem (a tak nie jest w 80% firm), to nasza rozmowa wyglądałaby inaczej. Ten dość chory pomysł na zarobki kadry kierowniczej w Polsce, która bez względu na poziom odpowiedzialności, zarabia 20 razy więcej od swoich pracowników, to system chory pod każdym względem.

Zawsze, kiedy mówimy o pieniądzach poruszamy się po grząskim gruncie, wszakże warto pamiętać, że zarówno opozycja, jak i wyborcy są wyczuleni na finanse. Nie ominiemy tego tematu – dlatego może lepiej podyskutować publicznie na temat reform wewnętrznych w państwie, zamiast dawać asumpt propagandzie w mediach.

Według "Newsweeka" premier Mateusz Morawiecki żongluje majątkiem tak, żeby pokazać z niego tylko to, co chce. Dziennikarze tygodnika twierdzą, że odnaleźli kilka jego nieruchomości, o których nie wie opinia publiczna. Tylko po co ma wiedzieć, skoro wiadomo, że Mateusz Morawiecki zarabia dziś znacznie mniej niż zarabiał jako prezes banku, zatem jeśli chodziłoby mu o pieniądze, zostałby na poprzednim stanowisku…

Powiem tak – Newsweek żyje z sensacji, a jak jej nie ma, to ją tworzy. Zainteresowanie społeczeństwa majątkiem elit, to żadna nowość. Zaś dochodzenie do tego, co kto ma, a czego nie ma, ewentualnie co mógłby mieć – zostawmy jednak mediom typu Newsweek. Nie widzę powodu zajmowania się majątkiem Premiera.

Dziękuję za rozmowę.