Henry i Jeanette de Lange zmarli 31 lipca, w odstępie 20 minut w swoim pokoju w domu opieki. Państwo de Lange przez 20 lat byli małżeństwem. Lee de Lange, jeden z synów zmarłej pary, stwierdził, że tym, w jaki sposób jego rodzice odeszli z tego świata, widzi boską ingerencję. – Nazywamy to pięknym dowodem miłości i miłosierdzia Boga – mówił mężczyzna w rozmowie z CNN. – Nie modlisz się o coś takiego, bo wydaje się to małostkowe, ale tak naprawdę, nie można prosić o nic piękniejszego – powiedział.

87-letnia Jeanette de Lange cierpiała na Alzheimera. Zmarła jako pierwsza o 17:10. Przy jej łóżku na wspólnym czytaniu Biblii zgromadzili się bliscy. – Czytaliśmy psalm 103. Jeszcze nie skończyliśmy, gdy ona odeszła. Umierała bardzo spokojnie, niesamowicie spokojnie – wspominał ten moment syn zmarłej. Smutną wiadomość Henry'emu przekazał syn pary. – Mama odeszła do nieba – powiedział 86-letniemu, cierpiącemu na raka prostaty ojcu. Dwadzieścia minut później, Henry de Lange nagle zmarł. Obecni na sali bliscy wspominali, że mężczyzna w ostatniej chwili przed śmiercią otworzył oczy i spojrzał na żonę.

Henry i Jeanette de Lange zostaną pochowani w najbliższy poniedziałek podczas wspólnej ceremonii.

gh/za:wprost.pl