Nie tylko polscy restauratorzy buntują się wobec rządowych obostrzeń i otwierają lokale mimo zakazów. Podobnie czynią właściciele restauracji we Włoszech, którzy przekonują, że jedyną alternatywą jest głód. W Polsce rozwija się akcja #otwieraMY, we Włoszech w ramach inicjatywy „Ja otwieram” wbrew przepisom do działalności wróciło 50 tys. lokali.
- „Restauratorzy umierają z głodu” – stwierdził znany włoski restaurator, Gianfranco Vissani, mówiąc o dramatycznych skutkach lockdownu dla branży.
W Lombardii, Wenecji Euganejskiej, Emilii-Romanii, Kalabrii i na Sycylii gastronomia może jedynie prowadzić sprzedać na wynos lub dostarczając posiłki do domów. W pozostałych regionach lokale są otwarte jedynie do godz. 18.
Właściciele restauracji i barów przekonują, że nie są w stanie udźwignąć już dłużej restrykcji, dlatego zdecydowali się na „obywatelskie nieposłuszeństwo”.
- „Mamy prawo pracować, nie chcemy od nikogo jałmużny” – mówią otwierający swoje restauracje wbrew obostrzeniom przedsiębiorcy.
Zapewniają przy tym, że nie negują pandemii, ale chcą móc pracować przy zachowaniu wszystkich koniecznych środków ostrożności.
kak/PAP