Prowokację na wzór tych, jakie środowiska lewicowe od kilku dni organizują na polskich ulicach i w polskich kościołach, dziś posłowie KO i Lewicy postanowili urządzić w Sejmie. Poseł Sławomir Nitras przygotował do tego nawet… megafon.

Dzisiejsze posiedzenie Sejmu musiało zostać przerwane po prowokacji, jaką przeprowadziły posłanki Lewicy. Wyszły one na mównicę sejmową z transparentami „To jest wojna” i krzycząc „hańba!” ruszyły w stronę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Między grupą lewicowych posłanek a prezesem PiS stanęli posłowie i posłanki PiS.

Prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki został zmuszony poprosić o interwencję Straż Marszałkowską. Wykluczył z obrad Klaudię Jachirę i Sławomira Nitrasa z KO.

Sławomir Nitras w momencie zamieszania wyszedł z sali i wrócił po chwili z megafonem. Jednak mimo kilku prób nie udało mu się go uruchomić, a marszałek Terlecki zarządził przerwę.

Nitras dzisiejsze wydarzenia skomentował na Twitterze:

- „Ryszard Terlecki bezprawnie wykluczył mnie z obrad. Nie pozwoliłem tylko szarpać strażnikom posłanek. Każdy nasz poseł zachował się podobnie. Mam prawo do odwołania. PiSświadomie prowokuje zdarzenia w Sejmie. Chcą eskalacji. Słowa Terleckiego o SS najepszym tego dowodem” – napisał.

Tą prowokacją w ocenie posła miało być zwrócenie uwagi marszałka Terleckiego na fakt, że posłowie Lewicy i PO przyszli do Sejmu mając założone maseczki „ze znakami do złudzenia przypominającymi Hitlerjugend i SS”.

kak/PAP, niezaelżna.pl