W Wielkiej Brytanii, Sadie Crathcley trafiła do szpitala cztery miesiące przed terminem porodu. Jej dzidziuś miał tylko jeden procent szans, że urodzi się żywy. Lekarze mówili Sadie i jej mężowi Marcowi, że ich córeczka umrze, ponieważ większość wcześniaków urodzonych w 23 tygodniu ciąży nie rodzi się żywych.

- Lekarze poprosili nas, byśmy zdecydowali, czy chcemy spróbować ją ratować, czy nie. Mówili nam, że mogą spróbować, ale prawdopodobnie się to nie powiedzie. - wyjaśniała Sadie

Jednakże, dzienniakarze Daily Mail poinformowali, że 9 stycznia Sadie powitała małą Kaci - Rose. W dniu porodu, jej córeczka ważyła pół kilograma.

Sadie opowiadała jak to jest widzieć swoje dziecko po raz pierwszy.

- Była dosłownie wielkości mojej dłoni, kiedy się urodziła. Była jasnoczerwona, a jej skóra była bardzo lepka. Widać było wszystkie żyły. - mówiła mama

Matka z córką zostały przewiezione do szpitala dla wcześniaków. W szpitalu lekarze przymocowali aparaturę, by pomóc Kaci - Rose oddychać i, by móc wspomagać pracę nerek różnymi lekarstwami.

- To było przerażające, ponieważ moja córeczka miała tyle różnych maszyn wokół siebie. Nie mogłam jej trzymać, ponieważ przez 11 tygodni była pod respiratorem. Miała również mieć zabieg chirurgiii laserowej oka w trzecim miesiącu, ponieważ jej naczynia krwionośnie nie rozwijały się prawidłowo - opowiadała Sadie

Co ciekawe, Kaci - Rose ma już osiem miesięcy i waży prawie cztery kilogramy, ma 56 cm wzrostu, więc aktualnie ma wielkość noworodka.

- Powiedziano nam, że prawdopodobnie ma porażenie mózgowe, ale narazie jest jeszcze zbyt wcześnie, aby to stwierdzić. Również lekarze mówili, że będzie niewidoma i niesłysząca, ale na szczęście okazało się, że lekarze się mylili. - opowiada mama.

- Jestem bardzo podekscytowana, jak daleko nasza córka zaszła. To była bardzo wyboista i emocjonalna droga, wciąż jest ciężko. Staramy cieszyć się każdym dniem i czasem spędzanym razem. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby upewnić się, że nasza córka ma normalne życie - podsumowuje Sadie.

KZ/lifenews.com