W La Salette miało miejsce tylko jedno jedyne objawienie Matki Bożej, w dniu 19 września 1846 roku. Wizjonerami byli Maksymin i Melania. 

Maksymin Giraud urodził się 26 lub 27 sierpnia 1835 roku w Corps. Ojciec jego pochodził z Trieves. Pracował w miasteczku jako kołodziej. Z małżeństwa z wiejską dziewczyną, Anną Marią Templier, miał czworo dzieci. Tylko dwoje z nich osiągnęło wiek dojrzały: córka Angelika urodzona w 1829 roku i Maksymin. Matka ich umarła na początku 1837 roku: Maksymin miał wówczas zaledwie 17 miesięcy! Obarczony dwojgiem małych dzieci kołodziej Giraud ożenił się ponownie w kwietniu tego samego roku z Marią Court, która dała mu dwoje dzieci. Pierwsze urodziło się martwe, drugie zaś umarło w 9 roku życia.

 Kołodziej Giraud był właścicielem skromnego domu, dlatego też zaliczano go do klasy posiadających. W rzeczywistości był jednak bardzo biedny. Miał opinię człowieka niewierzącego, chętnie zachodzącego do karczmy. Jego stopa, jak mówiono, aż do momentu objawienia na La Salette, nigdy nie postała w kościele. Dopiero to niezwykłe wydarzenie skłoniło go do refleksji nad własnym życiem, było powodem głębokiej przemiany wewnętrznej i przywiodło go ku Bogu. Po objawieniu jednak wielokrotnie musiał znosić kpiny ze strony ludzi nie wierzących w nie, co sprawiało mu wielką przykrość.

 Do 11 roku życia Maksymin nie chodził do szkoły i nie potrafił czytać ani pisać. Mówił gwarą prowansalską, tak jak i inni mieszkańcy tego regionu. Język francuski był dla niego językiem prawie nie znanym. Ponieważ miasteczko Corps znajdowało się przy drodze królewskiej z Grenoble do Antibes na południu (głównym szlaku turystycznym, który stale przemierzało wiele ludzi) Maksymin ciągle poznawał nowych podróżnych i miał okazję uchwycić w przelocie niektóre wyrażenia w języku narodowym. Chłopiec nie miał prawie żadnej wiedzy religijnej. Kiedy go prowadzono do kościoła, często wymykał się, aby bawić się ze swoimi rówieśnikami. Maksymin miał wielkie trudności z przyswajaniem wiedzy. Nauczenie się "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Maryjo" zajęło mu 3 czy 4 lata.

 Jesienią 1846 roku, dwa miesiące po objawieniu, Maksymin zaczął uczęszczać do szkoły prowadzonej przez Siostry Opatrzności Bożej w Corps. Przełożona, matka Tekla, umieściła go w pierwszej klasie i nauczyła podstaw pisania. Maksymin zachował o niej bardzo miłe wspomnienie aż do końca życia, nazywając ją swą drogą ciocią Tatan. W szkole poczynił postępy nad wyraz skromne. W 1850 roku, w wieku 15 lat, nie był nawet w stanie realizować programu klasy szóstej.

 Kołodziej Giraud zmarł 23 lutego 1849 roku, jedenaście miesięcy po śmierci swojej drugiej żony. Opiekunem Maksymina został wuj Templier, brat jego matki. Wraz ze stratą rodzinnego ogniska w życiu Maksymina rozpoczyna się okres ciągłych zmian i braku stabilizacji. Wuj Templier układa projekt publicznego demonstrowania Maksymina, aby uzyskać korzyści materialne dzięki sławie dziecka. We wrześniu 1850 roku udaje się ze swoim siostrzeńcem do proboszcza z Ars. Spotkanie, które odbyło się wbrew woli biskupa z Grenoble, stało się powodem cierpień duchowych świę-tego Jana Vianney’a, które odcisnęły na nim swoje piętno i przygnębiły go na kilka lat. Podróż została zorganizowana przez zwolenników pewnego awanturnika. Chciał on wydobyć od Maksymina tajemnicę objawienia, gdyż spodziewał się, że potwierdza ona jego nadzieje. Od tej chwili, aby uwolnić się od ciekawskich i często rozczarowanych jego wyjątkową naiwnością natrętów, Maksymin będzie uciekał się do pewnej strategii. Zamiast tajemnicy, będzie opowiadał natrętom żarty. Maksymin zaczyna żyć pod presją opinii różnych ludzi: Wychwalany przez jednych, jest jednocześnie wyszydzany i dręczony przez innych. Pragnąc obronić chłopca przed złymi wpływami, które mogłyby zagrozić jego równowadze psychicznej, biskup Grenoble przyjmuje go w październiku 1850 roku do niższego seminarium w Rondeau koło Grenoble. W roku następnym Maksymin spędza część wakacji w Grande Chartreuse. Samotność bardzo mu dokucza. Jesień ponownie spędza w niższym seminarium. Następnie kontynuuje swoją edukację jako pensjonariusz u księdza Champon, proboszcza Seyssins.

 W 1856 roku Maksymin przenosi się do Landes w Dax, później do Aire-sur-l'Adour do seminarium. Studiuje tutaj filozofię, teologię i język hebrajski. Pod koniec drugiego roku porzuca definitywnie przygotowanie do życia kapłańskiego, do którego nie miał powołania. W 1859 roku otrzymuje stanowisko urzędnika w przytułku Yesinet (Yvelines), jednakże wkrótce je traci. Dzięki miłosiernym i dobroczynnym ludziom zostaje przyjęty do schroniska dla robotników w Paryżu. Jedna z pań tamtejszego komitetu opiekuńczego postarała się o przyjęcie go do gimnazjum w Tonnerre, prowadzonego przez jej brata. W Paryżu Maksymin bywał w domu swego rodaka, ojca Piotra Juliana Eymard - przyszłego świętego - pochodzącego z La Mure, założyciela Księży od Najświętszego Sakramentu.

 Maksymin miał szczęście spotkać małżeństwo Jourdain, które mieszkało w Petit-Jouy-en-Josas, blisko Wersalu, a jego traktowało jak swego syna. Rozpoczyna studia medyczne na długo przed przystąpieniem do egzaminu maturalnego. Istnieli w tym czasie lekarze nazywani pracownikami służby zdrowia, którzy nie byli maturzystami. Maksymin miał jednak ambicję posiadania tytułu doktora. W wolnych chwilach pracował w aptece. W końcu, po kilku latach, porzuca studia medyczne, podobnie jak poprzednie swoje zajęcia. Nie będzie zatem nigdy ani pracownikiem służby zdrowia, ani aptekarzem, ani lekarzem.

 W kwietniu 1865 roku wstępuje do żuawów papieskich. Jednakże pozostaje w Rzymie zaledwie sześć miesięcy: widocznie nie nadawał się do służby wojskowej. Wraca więc przez Marsylię do Francji. Podczas wojny w 1870 roku zostaje powołany do służby w Forcie Barrau w Isere. Później ostatecznie powraca do swojego rodzinnego miasteczka Corps. Wkrótce do Maksymina przybywają państwo Jourdain, aby znów być razem z nim. Sytuacja opiekunów Maksymina jest bardzo trudna. Od czasu kiedy został kompletnie zrujnowany ich majątek, żyją w nędzy. Wierzyciele dręczą i nękają biednego Maksymina. Z upoważnienia biskupa ojciec ekonom z sanktuarium na La Salette przychodzi Maksyminowi i państwu Jourdain z pomocą, która znacznie poprawiła ich położenie.

 Na wiosnę roku 1874 Maksymin zapada na ciężką chorobę. "Astma i palpitacje serca powróciły z taką siłą jak nigdy dotąd", skarżył się 8 sierpnia. Miał mocno opuchnięte nogi i był leczony na puchlinę wodną. W listopadzie jest w stanie odbyć pielgrzymkę na La Salette. Siostry zakonne usługujące w sanktuarium proszą go, aby opowiedział im o objawieniu. Wkrótce choroba nasila się i Maksymin nie może opuszczać domu. 2 lutego 1875 roku, w święto Ofiarowania Pańskiego, przychodzi po raz ostatni uczestniczyć w nieszporach w kościele parafialnym. Cztery tygodnie później, pierwszego marca, około godziny piątej po południu, oddaje swoją duszę Panu Bogu, przeżywszy 40 lat.

 Większość mieszkańców Corps wzięła udział w jego pogrzebie. Zgodnie z ostatnią wolą Maksymina, serce jego zostało wyjęte, zabalsamowane i złożone w sanktuarium na La Salette. Upamiętnia to w widoczny sposób czarna kamienna płyta, wmurowana obok pulpitu organowego w prezbiterium bazyliki.

 Maksymin przez całe życie był niezbyt przewidujący, niemalże jak dziecko. Pomimo hojności osób, które się nim interesowały i które pomagały mu, żył w długach i zakończył swoje dni w biedzie. Nigdy mu się nie powiodło w żadnym z prywatnych przedsięwzięć, do których próbowano go zachęcać. Z całą pewnością błędem było to, że Maksymin koniecznie chciał studiować, zamiast nauczyć się jakiegoś konkretnego zawodu.

Jednakże Maksymin miał nie tylko wady. Był człowiekiem szlachetnym. Potrafił przyjmować upomnienia. Przede wszystkim zaś przez całe swoje niespokojne życie i mimo chwiejnego charakteru, pozostał wierny Płaczącej Pani, dzięki której z małego chłopca, prawie poganina, wyrósł na chrześcijanina.

 

Źródło tekstu: http://saletyni.pl/la-salette/dzieci