Jak donosi Polska Agencja Prasowa, w ocenie czeskich polityków umowa z Polską ws. kopani w Turowie jest już praktycznie gotowa. Problemem pozostaje czas jej obowiązywania. Polska domaga się możliwości wypowiedzenia umowy po dwóch latach. Czesi z kolei domagają się gwarancji na 22 lata, czyli do końca trwania zezwoleń na wydobycie węgla.

W ocenie hejtmana Kraju Libereckiego Martina Puty, polsko-czeskie negocjacje są trudne i długie. Ostatniej nocy jednak strony miały być „o mały krok od kompromisu”. Teraz, jak przekonuje, wszystko zależy od premierów. Podkreśla jednak, że polskie gwarancje muszą obowiązywać dłużej niż dwa lata.

Również szef czeskiego MSZ Jakub Kulhanek przekonuje, że to postulat Polski o możliwości wypowiedzenia porozumienia po dwóch latach doprowadził do tego, że rozmowy nie zakończyły się kompromisem. Kulhanek zaprzecza też, jakoby strona czeska podnosiła „irracjonalne” postulaty, o czym mówił wiceszef polskiego MSZ, Paweł Jabłoński.

Czeski minister środowiska Richard Brabec zaznacza, że Czesi chcą kontynuować rozmowy z Polską.

Tymczasem Martin Ehl donosi na łamach dziennika „Hospodarske Noviny”, że to premier Babiš uniemożliwił przyjęcie porozumienia. Ma on się obawiać reakcji ekologów i mediów na tydzień przed wyborami.

kak/PAP