I niestety nie jest to pytanie całkowicie bezsensowne. Wystarczy przypomnieć twarde dane dotyczące uczestnictwa lekarzy w zbrodniach hitlerowskich. Połowa niemieckich lekarzy przed rokiem 1945 była członkami partii nazistowskiej, a 8 procent członkami SS (w porównaniu z 1 procentem Niemców w ogóle). Również później bywało trudno. Jednym z najbrutalniejszych seryjnych zabójców był dr Harold Shipman, który zamordował 218 swoich pacjentów. Colaianni przypomina też o zarzutach eutanazji ofiar huraganu Kathrina stawianych niektórym lekarzom, a także o ich uczestnictwie w torturach w Guantanamo.



Wszystkie te przykłady prowadzą ją do pytania, czy w systemie szkolenia lekarzy istnieją niebezpieczne elementy, które mogą prowadzić medyków ku złu. I odpowiada, że uważna przejrzenie edukacji medycznej może usprawiedliwić tezę o podobieństwach między szkoleniem lekarskim a pracą medyków w Auschwitz.



Jakie to cechy? Otóż zdaniem autorki tekstu lekarze podlegają mocnej socjalizacji i hierarchii. Naciska się na nich, by poddawali się normom grupowym. Zazwyczaj są to też ludzie bardzo ambitni, i dlatego zgadzają się na wykonywanie czynności, które wprawdzie uznają za niemoralne, ale których odmowa wykonania mogłaby zastopować karierę. Tak miało być zarówno w przypadku lekarzy odpowiedzialnych za akcję T4, jak i obecnie. Lekarzom łatwo przyznaje się także „licencję na grzech”, czyli na działania, które w przypadku innych grup zostałyby ostro i jednoznacznie potępione. I wreszcie sprawa ostatnia. Lekarze często zajmują się sprawami, które dla innych są same w sobie obrzydliwe i niesmaczne.



Te cechy zawodu sprawiają, że studenci medycyny – zdaniem Alessandra Colaianni – powinni być mocno wprowadzani w zasady etyki, a także praw człowieka. Tylko to może ich bowiem uchronić przed popadnięcie w relatywizm i działania całkowicie sprzeczne z normami etycznymi. Ale tu trzeba się z bioetyczką nie zgodzić. Otóż jedynym, co może rzeczywiście uchronić lekarza przed popadnięciem w syndrom Boga jest wiara w tego ostatniego. Tylko wówczas, gdy mamy świadomość, że istnieje ktoś nad nami, Stwórca norm i zasad i Sędzia, możemy zrezygnować z własnych aspiracji do Boskiej władzy.



Tomasz P. Terlikowski