Jeżeli ktoś jest przekonany, że Najwyższa Izba Kontroli jest godną zaufania, apolityczną instytucją stojącą na straży prawa i uczciwości, to niech nie czyta poniższego artykułu!

W latach 2013-2015 w Zarządzie Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Piotrkowie Trybunalskim mieścił się sztab do walki z komunistyczną agenturą w szeregach organizacji kombatanckich. Na czele stał gen. Stanisław Burza-Karliński, który wokół siebie jednoczył prawdziwych kombatantów-Bohaterów z całej Polski próbujących przeciwstawić się podejrzanym osobnikom, jacy opanowali władzę w Zarządzie Głównym ŚZŻAK w Warszawie i nie tylko tam...

20 września 2013 roku piotrkowski Zarząd Okręgu ŚZŻAK wystosował do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego wniosek na przeprowadzenie kompleksowej kontroli w Urzędzie do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w Warszawie „pod kątem prawidłowości wydawania uprawnień kombatanckich, przyznawania stopni wojskowych oraz nadawania odznaczeń”.

„Brak merytorycznej kontroli – pisano w piśmie do NIK - nad wnioskami przysyłanymi do UdSKiOR powoduje, że na dużą skalę w szeregach organizacji kombatanckich znaleźli się byli współpracownicy bezpieki, którzy obecnie otrzymują świadczenia kombatanckie za walkę z reżimem komunistycznym w czasach stalinowskich. Ponadto UdSKiOR przyznaje im wysokie stopnie oficerskie zupełnie nieosiągalne dla partyzantów Armii Krajowej, którzy walczyli o niepodległość Ojczyzny i byli represjonowani przez władzę „ludową”. Zazwyczaj umierają w stopniu porucznika, gdyż wyższych stopni UdSKiOR im odmawia…”

W dalszej części dokumentu wnioskodawcy przedstawili nazwiska współpracowników bezpieki wspieranych przez UdSKiOR oraz ich agenturalne pseudonimy: TW „Sokół”, TW „Satyr”, TW „Las”, KO „Jerzy”, TW „Żabski”, LK „Sad”. Wszyscy posiadali wysokie stopnie oficerskie – podpułkownika albo majora. Dodano, że dzięki ubeckim kontaktom te osoby załatwiły sobie ponadto status inwalidy wojennego. A to, jak wiadomo, gwarantuje np. całkiem bezpłatne leki.

Dalej czytamy: „Karykaturalnym przykładem łamania prawa przez UdSKiOR jest wydarzenie z 1993 roku, gdy ta instytucja zatwierdziła niby odnaleziony rozkaz kpt. „Warszyca” mianujący na wyższe stopnie oficerskie 14 osób. I tak np. Antoni W[…] mianowany został na stopień majora! Jak to możliwe, żeby taki absurd zatwierdziła instytucja państwowa? Przecież „Warszyc” był kapitanem rezerwy i nie miał prawa mianować nikogo na stopnie oficerskie, a tym bardziej wyższe niż swój!”

Następnie autorzy opisują mechanizm powstania istnej piramidy finansowej do wyłudzania pieniędzy z budżetu państwa, gdyż ci agenci na dużą skalę tworzyli wnioski o uprawnienia kombatanckie dla swoich znajomych. W zakończeniu zaoferowano udostępnienie licznych kopii dokumentów potwierdzających stawiane zarzuty.

Co zrobił prezes Krzysztof Kwiatkowski, żeby sprawę wyjaśnić? Można powiedzieć, że prawie nic. Niespełna miesiąc później przyszła odpowiedź, że skargę przekazano do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w ramach którego funkcjonuje UdSKiOR. Następnie nadeszło pismo z tego ministerstwa, w którym skupiono się na przekazywaniu bajek, jakie agenci rozpowszechniają o sobie. I tak np. KO „Jerzy” przedstawiono jako żołnierza antykomunistycznego podziemia (bo za takiego się podawał), a w rzeczywistości, jak wynika z akt IPN, trafił do stalinowskiego więzienia za próbę napadu na sklep monopolowy(!)

Prezes Kwiatkowski umył ręce i sprawę rozmył. W nagrodę już kilka miesięcy później otrzymał honorową odznakę „Za zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy AK”. Podczas dekoracji towarzyszył mu członek władz ŚZŻAK Jerzy Ż. Oficjalnie podawał się za kombatanta AK, z wykształcenia dziennikarza, emerytowanego pracownika NIK. Natomiast według dokumentów IPN z wykształcenia był politologiem, który przez wiele lat pracował w NIK jako specjalista od górnictwa i energetyki (!!!). I jednocześnie, niestety, był zasłużonym współpracownikiem bezpieki…

P.J.Z.