Prawo i Sprawiedliwość chce przeciągnąć na swoją stronę część polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego. W czwartek wicepremier Jarosław Gowin powiedział publicznie, że doły partyjne nie są zadowolone z postawy kierownictwa partii PSL, które wyklucza koalicję z PiS.

Jak informują media, partia Jarosława Kaczyńskiego prowadzi intensywne działania nakierowane na pozyskanie w niektórych województwach radnych PSL, by utworzyć w ten sposób koalicje i przejąć władzę - na przykład na Mazowszu, Śląsku czy w warmińsko-mazurskim.

Jarosław Gowin powiedział, że ,,na poziomie powiatów'' na pewno będą bunty działaczy PSL wobec władz partii; wie o tym z rozmów, które prowadzi. ,,W powiatach z całą pewnością wielu polityków PSL jest zainteresowanych współpracą z PiS czy całą Zjednoczoną Prawicą'' - powiedział Gowin. Jak dodał, nie wie, jak będzie to wyglądało na poziomie sejmików.

Ludowcy mają prawo narzekać, bo zmiana władzy oznacza utratę wpływów, a zatem i pieniędzy. Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz prezentuje twarde stanowisko. ,,Z politycznymi terrorystami się nie negocjuje. Nie wszystko jest polityką. W takich momentach trzeba stanąć po stronie zasad i wartości, które przyświecają ludowcom od 123 lat'' - mówi butnie.

Czy rzeczywiście? Idzie o twarde interesy. Choćby na Mazowszu PiS potrzebuje tylko jednego radnego, by przejąć władzę. Czy na pewno żaden ludowiec nie skusi się na ofertę partii rzadzącej, dysponującej dużymi możliwościami?

Oby PiS udało się przejąć władzę w jak największej liczbie województw. Rządów Platformy, gotowej wchodzić w koalicje nawet z autonomistami, jak na Śląsku, naprawdę Polsce nie potrzeba. Niech PSL pójdzie po rozum do głowy. 

bb