W programie "Prezydenci i premierzy" w Polsat News gościło naprawdę "doborowe towarzystwo": byli prezydenci: Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski oraz były premier, Leszek Miller.

Warto wskazać, że politycy, "autorytety" i dziennikarze sympatyzujący z "totalną opozycją" bywają straszliwie monotematyczni. Kiedyś "totalni" artyści, celebryci i dziennikarze na każdym kroku podkreślali, że w Polsce im duszno lub że im śmierdzi, teraz zaczynają grać rzewną pieśń o... demonach. Zaczęło się chyba od wicenaczelnego "Gazety Wyborczej", Jarosława Kurskiego. 

Teraz objawił się drugi "demonolog"- Lech Wałęsa:

"Widać, że PiS przygotowuje się do wyborów i próbuje rozruszać społeczeństwo, budzić różnego rodzaju demony. Próbowali konfliktu z Niemcami, nie bardzo to wychodzi. To próbują konfliktu z Żydami"- przekonywał były prezydent, najwyraźniej zapominając, od czego to wszystko się zaczęło. 

Inny były prezydent, Bronisław Komorowski (ten, który w maju 2015 r. "przejechał na pasach zakonnicę", który to wyczyn kilkanaście miesięcy później powtórzyła w Stanach Zjednoczonych Hillary Clinton) ubolewał nad... katastrofą wizerunkową". A podczas prezydentury Komorowskiego wielu Polakom wydawało się, że "katastrofa wizerunkowa" to jego drugie imię... 

"Jeszcze kilka tygodni temu przedstawiciele PiS-u chwalili się z istnienia podobno stabilnego trójkąta Warszawa-Tel Awiw-Waszyngton. To dzisiaj nie istnieje. Nieprawda, że trudne tematy nie były omawiane. Był dialog, ale teraz stracił na znaczeniu"- ocenił gość programu "Prezydenci i premierzy". Zdaniem Bronisława Komorowskiego, rząd PiS nie przewidział, jakie skutki może nieść za sobą ta ustawa. 

"PiS zaszkodził Polsce na arenie międzynarodowej w takim stopniu, że trudno to będzie to w przyszłości odbudować"-stwierdził były prezydent. 

Nieco inne zdanie miał w tej sprawie były szef polskiego rządu, Leszek Miller, który skrytykował dwa państwa oburzone nowelizacją ustawy o IPN: Izrael oraz Ukrainę, za hipokryzję. 

"Dwa państwa, które najbardziej atakują Polskę za przyjętą ustawę, same podobne regulacje wprowadziły już dawno"-zwrócił uwagę polityk. W ocenie Millera, ustawodawca popełnił błąd, ponieważ nie sprecyzował odpowiedzialności karnej, która miałaby odnosić się do wyrażenia "polskie obozy", ale "popuścił wodze fantazji i poszerzył pole odpowiedzialności". 

"Dziś PiS buduje sobie związki z nacjonalistycznymi grupami, niestety kosztem interesów z zagranicą. Problemem jest to, że i w Izraelu, i w Polsce, dochodzą do głosu „jastrzębie” - narodowcy, nacjonaliści – którzy za chwilę się zderzą. Powiedziałbym, połamcie sobie karki. Ale zderzą się ze szkodą dla relacji polsko-izraelskich"- atakował Komorowski, jak zwykle mijając się z prawdą. Widocznie totalni naprawdę powątpiewają w inteligencję swoich sympatyków, skoro dalej idą w zaparte, mówiąc o "sojuszu" PiS ze skrajną prawicą. Co z tego, że wielu przedstawicieli rzeczonego nurtu stawia PiS w jednym rzędzie z PO, Nowoczesną i SLD, twierdząc, że nie jest to w ogóle prawica, a duża część z nich wciąż nie może przebaczyć Śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu podpisania traktatu lizbońskiego. Opozycja i jej autorytety wiedzą lepiej!

yenn/Polsat News, Fronda.pl