Odmawiając przekazania Ukrainie broni, niemiecki rząd osłabia potencjał odstraszania Zachodu i ośmiela Putina, przez co wojna staje się bardziej prawdopodobna- czytamy na łamach Der Spiegel.

Artykuł Ralfa Neukircha zawiera krytykę stanowiska i decyzji podejmowanych przez Olafa Scholza i szefową MSZ Annalene Baerbock. Ich zdaniem transport broni na Ukrainę nie zwiększa jej bezpieczeństwa, za to utrudnia dialog z Putinem. Zdaniem komentatora jest to błędne stanowisko.

"Z wojskowego punktu widzenia dostawa broni może być rzeczywiście bez znaczenia, ale trudno zaprzeczyć, że miałaby ona znaczenie polityczne. Byłby to sygnał pod adresem Putina, że Zachód zjednoczony przeciwstawia się jego groźbom. Byłaby dowodem na determinację Europejczyków do wspólnej obrony przed polityką mocarstwową ignorującą prawo międzynarodowe" - czytamy.

"Nie wiadomo, czy wysłanie broni na Ukrainę może zapobiec wojnie. Pewne jest natomiast, że brak jedności (wśród sojuszników) sprawia, iż wojna staje się bardziej prawdopodobna" - czytamy dalej.

Neukirch wskazuje także na ambicje nowego rządu niemieckiego, który rości sobie pretensje do sprawowania władzy w całej Europie.

Publicysta wskazuje, że Francja i USA obrały politykę "twardości i dialogu" z Rosją, zaś Niemcy zdają się wierzyć, że wyłącznie dialog rozwiąże sytuację.

"Jest to zgodne z pacyfistyczną niemiecką tradycją będącą wynikiem II wojny światowej. Taka postawa jest jednak niezgodna z ambicją przewodzenia" - twierdzi komentator.

Wskazał ponadto na złudną wiarę rządu Niemiec, że zwycięska w wyborach partia SPD ma "szczególne zrozumienie" działań Putina. Neukirch zauważa jednak, że Putin wcale nie chce negocjować z Scholzem, tylko rzuca Zachodowi "wezwanie do kapitulacji".

Neukirch wytknął także socjaldemokratom hipokryzję. "Socjaldemokraci chętnie przypominają cierpienia, jakich doznali od Niemców Rosjanie podczas II wojny światowej. Nie mówią natomiast o cierpieniach Ukraińców i innych narodów Związku Sowieckiego" - czytamy.

jkg/deutsche welle