„Merytoryczna krytyka obozu rządzącego uderzałaby jeszcze bardziej w Targowicę [...] W polityce kompromaty odgrywają zawsze bardzo ważną rolę [...] Nie można porównywać działalności osoby z problemem alkoholowym i niezrównoważonej do farmy trolli Brejzy opłacanych z publicznych pieniędzy”- dr Jerzy Targalski, politolog, historyk, publicysta, specjalnie dla portalu Fronda.pl

Fronda.pl: Kończą się wakacje i kampania wyborcza nabiera rumieńców. Co nas czeka do 13 października 2019 r.?

dr Jerzy Targalski: Szaleństwo. Kompletne szaleństwo. Zidiocenie totalne i obrzucanie się rozmaitymi wyzwiskami, fałszywkami i odsądzanie się od czci i wiary. Żądnej dyskusji, a tylko i wyłącznie tak zwana nawalanka. Niczego konstruktywnego tu się nie spodziewam. Nieustanne opluwanie bez jakichkolwiek podstaw. Chodzi tu wyłącznie o to, żeby uzyskać wrażenie w opinii publicznej, że przeciwnik jest złem spersonifikowanym.

Komu najbardziej zależy na takim sposobie prowadzenia kampanii wyborczej?

Oczywiście na tym bardziej zależy niemieckiej Targowicy, dlatego że żadnych merytorycznych argumentów nie ma. Merytoryczna krytyka obozu rządzącego uderzałaby jeszcze bardziej w Targowicę, gdy dotyczyłaby zaniechań lub nieskuteczności w walce z nią i taktyki kapitulacji. To będzie kampania oszczerstw. Niemiecka Targowica mówi wyborcom jasno: albo pozwolicie nam się okradać, albo zniszczymy państwo i kamień na kamieniu z niego nie zostanie, obrzydzimy wam wszystko i uczynimy życie publiczne nie do zniesienia, a więc we własnym interesie i dla spokoju dajcie nam na Polsce pasożytować.

Skąd niemiecka Targowica będzie czerpała argumenty?

Znikąd. Nikt nie będzie grał żadnymi argumentami- czasy jakichkolwiek argumentów dawno minęły. Tu chodzi tylko o wytworzenie pewnej atmosfery. Żadne argumenty nie wchodzą w grę.

A kompromaty?

W polityce kompromaty odgrywają zawsze bardzo ważną rolę. Na pewno zostały zebrane. Przykład tej pani Emilii pokazuje jak można podsuwać przeciwnikowi swoich ludzi albo wykorzystywać ludzi niezrównoważonych psychicznie, sfrustrowanych, czy nawet zniszczonych przez system. Ten przykład pokazuje jak można takich ludzi wykorzystywać. Problem Targowicy polega jednak na tym, że co nie odkryje, to okazuje się, że sama postępuje o wiele gorzej i każdy kompromat uderza w nią rykoszetem. Nie można porównywać działalności osoby z problemem alkoholowym i niezrównoważonej do farmy trolli Brejzy opłacanych z publicznych pieniędzy. PiS w tych kompromatach to straszna amatorszczyzna, podczas gdy Targowica to przedsiębiorstwo.

Na tym przykładzie, i na kilku poprzednich widzimy, że bardzo skutecznym „narzędziem”, za pomocą którego niezwykle celnie uderza się w polityków Prawicy są rozczarowane kobiety z rodzaju femme fatale.

To jest normalne. Kobiety są bardziej emocjonalne, i łatwiej od tej strony je wykorzystywać i nimi grać- grać ich emocjami i uczuciami. Poza tym PiS nie potrafi znaleźć takich samych kobiet po stronie przeciwnika. Generalnie nie potrafi atakować i wyspecjalizował się w ucieczkach z frontu. Po prostu wszystkiego się boi.

Kiedy kompromaty się skończą, czy w grę pójdą fałszywki, produkcja fake newsów?

Fałszywki cały czas krążą. Kompromaty nigdy się nie skończą, bo zawsze można wyprodukować nowe, albo podrasować istniejące. Zanim dojdzie do sprostowania i wyjaśnienia, to już dana fałszywka będzie miała wpływ na atmosferę panującą w opinii publicznej. Tym bardziej, że druga strona ma jednak przewagę w mediach.

Czyli mamy do czynienia z wojną informacyjną?

Taka wojna trwa od dawno. Mamy z taką wojną do czynienia niezależnie od tego, jakie prawdziwe elementy tu występują. W wojnie informacyjnej używa się elementów prawdziwych, tylko się je odpowiednio podrasowuje i interpretuje, dorzucając nieco fałszywek.

Docierają do nas informacje co działo się w magistracie w Inowrocławiu. Okazuje się, że został tam zorganizowany kilkunastoosobowy wydział do walki informacyjnej z polityczną opozycją, tą lokalną i tą ogólnopolską, wyposażony nawet w osobną sieć TOR. Przypomina to słynną farmę trolli RIA FAN z Petersburga z kamienicy przy ul. Sawuszkina 55- z tym, że w miniaturze. W jaki sposób działania takich placówek z Polski i z państw ościennych mogą wpływać na polską politykę?

Uważam, obserwując od lat kampanie w internecie, że tzw. farmy trolli są metodą powszechnie stosowaną w polityce polskiej i wobec Polski, zwłaszcza ze strony Rosji. Wystarczy jakakolwiek informacja na temat sojuszu polsko-amerykańskiego, baz czy zakupów zbrojeniowych, a natychmiast pojawia się fala komentarzy podważająca sens takiego działania lub starająca się udowodnić, że wszystko jest źle robione i sugerująca zbliżenie z Rosją. Jedynie PiS nie potrafi takich działań porządnie zorganizować i dlatego jest ofiarą i musi polegać na spontanicznej działalności oddolnej, która musi byś z natury rzeczy mniej efektywna.

Wystarczy grupa kilku osób. Jedna stale monitoruje wyselekcjonowane portale, strony facebookowe czy tweetterowe i wyłapuje wpisy, które trzeba zwalczać lub popierać. Zapewniając klikalność autorom, którzy zamieszczają wpisy zgodne z naszym interesem, możemy ich promować i zachęcać do kontynuowania obranej linii. Oczywiście naszą listę witryn stale aktualizujemy. Następnie nasze trolle przystępują do pracy. Najmniej kumaci wrzucają jedynie wyzwiska, inni przygotowane fałszywki lub starają się obalić tezy przeciwnika. Najinteligentniejsi starają się uniemożliwić wszelką dyskusję. Najważniejsze by zdominować sensowne komentarze bełkotliwymi. Można też organizować kampanie przeciwko danej osobie lub popierające je umieszczając setki komentarzy na wybranych stronach i w sieciach społecznościowych. Oczywiście potrzeba do tego sieci fałszywych kont. Tylko nieliczni tworzą sobie konto z jakąś historią. Normalne, że jeden troll korzysta z kilku kont jednocześnie. TOR czy VPN służy do ukrycia prawdziwego IP czyli tożsamości trolla.

Skutki wojny informacyjnej uderzają nie tylko w partie polityczne, a w przypadku partii rządzącej uderzają również w państwo, w instytucje państwowe. Czy państwo polskie jest dziś przygotowane do prowadzenia wojny informacyjnej?

Nie, państwo jest nieprzygotowane, dlatego że nie ma żadnych instytucji państwowych, która by się tym zajmowała. Moim zdaniem państwo od tej strony jest całkowicie bezbronne. Pewne próby są podejmowane, ale to jest skala bardzo mała, która nie ma żadnego znaczenia jeżeli chodzi o odbiór społeczny.

Jak bardzo ta brudna kampania może wpłynąć na wyniku wyborów? Wydaje się, że totalna opozycja nie zamierza nawet przedstawiać jakiegokolwiek programu dla Polaków.

Ale to jest zupełnie niepotrzebne. Wszyscy mówią o jakimś programie, a program nie jest nikomu do niczego potrzebny i nie odgrywa żadnej roli w kampanii. To są mity i przesądy.

Jednak Prawo i Sprawiedliwość w dużej mierze programem wygrało wybory w 2015 roku i w znacznej mierze ten program zrealizowało.

Nie wygrało programem tylko wygrało hasłami i obietnicami w sytuacji skompromitowania wyłącznie ludzi Targowicy aferą taśmową. To hasła są istotne. Program, zwłaszcza rozbudowany, nie ma najmniejszego sensu, dlatego że nikt nawet nie będzie zwracał nań uwagi. Ludzie zwracają uwagę wyłącznie na slogany i to krótkie. Jeśli taki slogan składa się z więcej niż pięciu słów, to mają problemy ze zrozumieniem i z zapamiętaniem. Żyjemy w czasach kompletnego zidiocenia - kto lepiej się do tego stanu zidiocenia dostosuj, ten wygra. Wyborca żąda przede wszystkim obietnic i głosuje na tego kto pozwala mu żyć jego nadziejami i złudzeniami.

Dziękuję za rozmowę.