Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Podczas swojego wystąpienia w trakcie dzisiejszej konferencji skupił się Pan na rosyjskiej propagandzie i działaniach dezinformacyjnych, dotyczących obecności NATO w krajach Międzymorza. Czy tak sformułowany temat może być z jakichś powodów interesujący?

Dr Mārtiņš Kaprāns, Centrum Europejskich Analiz Bezpieczeństwa, Łotwa: Tak, ten temat może być niezwykle ciekawy z powodów strategicznych. Bardzo ważne jest aby państwa naszego regionu potrafiły radzić sobie z krytycznym podejściem wobec NATO. Konflikt na Ukrainie wyraźnie pokazał, że rola NATO w obszarze bezpieczeństwa państw regionu jest o wiele ważniejsza niż rola Unii Europejskiej.

Z punktu widzenia Kremla coraz bardziej istotne jest pokazanie Paktu Północnoatlantyckiego z innej niż dotychczas perspektywy. Rosja ma dużą wprawę w ukazywaniu NATO w roli agresora. Obecnie jednak działania rosyjskiej propagandy ulegają dywersyfikacji. Nowa strategia coraz częściej skupia się na podkopywaniu zaufania do władz krajów, które zacieśniają współpracę ze strukturami NATO.

Takie dezinformacje i manipulacje przemawiają nie tylko do mniejszości rosyjskojęzycznej, co jest oczywiście priorytetem, ale do znacznie szerszych kręgów społeczeństwa. Jedną z przykładowych narracji jest np. przekonująca o tym, że: „obecność wojsk NATO na obszarze danego kraju to nic innego jak zwykły biznes, nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem a jest tylko po to, żeby ktoś na tym zarobił, ponieważ tak naprawdę nikt się Rosji nie obawia, tu chodzi tylko o kasę”. Tego typu narracje wmawiają społeczeństwom, że kraje bałtyckie zgodziły się na obecność wojsk NATO wyłącznie z powodów czysto ekonomicznych, merkantylnych, i że konkretni biznesmeni z tych krajów na tym nieźle zarobią. Celem takiego przekazu ma być trywializowanie, umniejszanie prawdziwego wymiaru i celu działań rządów tych krajów, jakim jest bezpieczeństwo.

Jednym z kierunków działań kremlowskiej propagandy jest podkopywanie zaufania członków NATO do struktur i umów samego Paktu. Czy wobec tego w narracjach obserwowanych w krajach bałtyckich pojawia się wątek Rosji jako alternatywnego gwaranta bezpieczeństwa w regionie?

Tego typu narracje nie są obecne, przynajmniej nie są dostrzegalne w przestrzeni medialnej na Łotwie, ani też, jak sądzę, w pozostałych państwach bałtyckich. Czasem tego typu pomysły były przedmiotem dyskusji, jednak kończą się tak, jak np. ten, kiedy to dwa tygodnie temu, Rosja odmówiła podpisania porozumienia z Łotwą, które umożliwiałoby wzajemną inspekcję baz wojskowych na granicy obydwu państw. I nie chodziło tu o całe terytorium krajów a jedynie o bazy przygraniczne. I Rosja odmówiła podpisania takiej umowy. Warto przy tym pamiętać, że Rosja ciągle utrzymuje ok. 100 tysięcy żołnierzy w bezpośrednim sąsiedztwie granic łotewskich.

100 tysięcy żołnierzy?

Tak. I są to jedne z najlepszych, najbardziej doświadczonych oddziałów, w tym te, które brały udział w konflikcie zbrojnym w Gruzji. Większość tych wojsk stacjonuje obecnie w rejonie granic Łotwy i Estonii, a zatem również w bezpośrednim sąsiedztwie granic Unii Europejskiej.

Posłużę się przykładem prelegenta z Estonii, który podczas obecnej konferencji powiedział, że taniej jest rozpocząć wojnę informacyjną niż kupić jeden myśliwiec bombardujący. Czy nie jest tak, że Rosja o wiele bardziej skutecznie stosuje „strategię strachu” niż „strategię działań stricte wojennych”?

Strategia używania propagandy jest szeroko stosowana przez Rosję od „czasów komunistycznych”. Odpowiednie wpływanie na opinię publiczną jest z pewnością bardzo ważnym elementem przygotowania pola walki. Jednak nie jest to jedyny wymiar działań Kremla. Przeważnie jest to kombinacja elementów propagandowych i militarnych. Nigdy nie mamy stuprocentowej pewności, czy tym razem chodzi tylko o eskalację gróźb, utrzymywania świadomości przeciwnika w stanie permanentnego zagrożenia, niepewności, napięcia, czy też jest to przygotowanie do realnych działań zbrojnych.

Tym niemniej rosyjska propaganda nieustannie przypomina mieszkańcom krajów bałtyckich, o ich prawdziwych lub wymyślonych problemach, jak np. o dużej emigracji do Europy Zachodniej czy o słabości ekonomicznej tych krajów. 

Jakie są ulubione obszary działań rosyjskiej propagandy i działań dezinformacyjnych w stosunku do struktur NATO obecnych w krajach bałtyckich?

Zarówno żołnierze i pracownicy cywilni NATO, obecni na terenie państw bałtyckich powinni być bardzo ostrożni i wyczuleni na wszelkiego rodzaju prowokacje. Bardzo łatwo jest wywołać sztuczne konflikty lub problemy.  Znane są przypadki „podsyłania” żołnierzom prostytutek, czy umieszczania dziecięcej pornografii na komputerach polityków. Nietrudno jest wykreować pozorny problem i za jego pomocą podważać wiarygodność zarówno żołnierzy jak i struktur Paktu. Można wówczas używać narracji o „zepsutym, niemoralnym Zachodzie, w którym nie liczą się żadne wartości”.

Jest również wiele sposobów i metod prowokacji. Do czasu, kiedy o żołnierzach NATO stacjonujących w danym kraju jest cisza, mieszkańcy nie widzą w ich obecności żadnego problemu. Kiedy jednak, w tak zwanych „programach informacyjnych” pojawiają się „informacje” o tym, że „jakiś żołnierz próbował zgwałcić tutejszą dziewczynę” lub „upił się i próbował pobić staruszka”, wówczas automatycznie pojawia się gniew i agresja mieszkańców, którzy czują potrzebę natychmiastowych reakcji. Takie zachowania i takie sytuacje można w bardzo prosty sposób wytworzyć i wywołać. Dlatego też ogromnym wyzwaniem dla Kanadyjczyków stacjonujących na Łotwie, czy Niemców na Litwie jest unikanie i zapobieganie tego typu podstępom. Myślę, że żołnierze otrzymują szczegółowe instrukcje w jaki sposób kontaktować się i podejmować interakcje z mieszkańcami danego kraju. W przeciwnym razie istnieje niezwykle wysokie ryzyko prowokacji.

W Polsce wiele słyszymy o możliwych, bezpośrednich interwencjach zbrojnych Kremla, również w stosunku do krajów- członków NATO. Jaki będzie następny krok Rosji? Jak ocenia Pan prawdopodobieństwo naruszenia przez Rosję granic krajów bałtyckich?

Nie wierzę w to. Nie wierzę, aby było to prawdziwe zagrożenie. To jest oczywiście zagrożenie teoretyczne, natomiast nie wierzę aby w przewidywalnej przyszłości mogło do tego dojść. Wierzę natomiast we wzrost strategicznej roli Polski w całym regionie, zarówno pod kątem militarnym, jak i ekonomicznym, co jest już dosyć dobrze widoczne. Mam tu na myśli wzrost militarnego znaczenia Polski jako przeciwwagi dla Rosji w regionie.

Polska jako przeciwwaga dla Rosji w znaczeniu militarnym i gospodarczym? Czy chce Pan przez to powiedzieć, że kraje bałtyckie liczą na Polskę?

Myślę, że Polska już jest niezwykle ważnym graczem w strategii NATO. Uważam, i to jest moje zdanie jako osoby nieco lepiej niż przeciętnie zorientowanej w tej tematyce, że pozycja Polski w kontekście bezpieczeństwa regionu powinna stale rosnąć.  

Dziękuję za rozmowę.

Dr Mārtiņš Kaprāns jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filozofii i Socjologii na Uniwersytecie Łotewskim, ekspertem Centrum Europejskich Analiz Politycznych w Departamencie Studiów nad Komunikacją. W dniach 28-19.03.2017 r. uczestniczył w konferencji ,,Rosyjskie zasoby w obszarze Międzymorza i możliwości ich wykorzystania w wojnach informacyjnych przeciwko krajom regionu'' z wykładem ,,Agresor, przegrany, handlarz - obraz NATO w rosyjskojęzycznych mediach na Łotwie''.

PRZECZYTAJ TEŻ:  

Prof. Mantas Martišius dla Frondy: Litwa surowo karze obce media za wrogą propagandę

Dr Mārtiņš Kaprāns, analityk ds. bezpieczeństwa: 100 tys. żołnierzy rosyjskich przy granicy z Łotwą. Polska ważnym graczem w NATO

Dr Jerzy Targalski dla Frondy: Potrzebny jeden Black Hawk na wojnę informacyjną

Analityk ds. wojny informacyjnej dla Frondy: 120 rosyjskich dyplomatów w Republice Czeskiej