Gilbert K. Chesterton to jeden z najpoczytniejszych pisarzy XX wieku, dziś już trochę ignorowany przez współczesny świat literacki. Fanów autora nie trzeba zachęcać do kolejnych publikacji. Piszę bardziej dla nowych czytelników powieściopisarza, publicysty i miłośnika ortodoksji.

 

„Kościół katolicki i konwersja” to opowieść o … konwersji anglikanina na katolicyzm. Nie tylko opisuje doświadczenie samego Chestertona, ale i wszystkich którzy odkryli prawdziwą twarz Chrystusa. To jest mini-traktat o maxi-sprawach czyli podróż do katolicyzmu. Gilbert Chesterton sprawnie, jak rasowy teolog – wyznawca Chrystusa, przeprowadza nas przez meandry piękna ortodoksji kościoła katolickiego. Postuluje śmiałe i oryginale tezy (dla jego fanów mogą się wydawać wręcz rewolucyjne): „Sympatyzujemy z tradycją, ponieważ sympatyzujemy z tym co ludzkie, ale to nie tradycja jest znamieniem nadprzyrodzoności Kościoła. Wyróżnikiem katolicyzmu jest nie tradycja, ale nawrócenie. Ten cud polega na tym, że ludzie odnajdują prawdę wbrew tradycji, często zrywając wszystkie swoje najgłębsze więzi”. Czyż nie jest to współczesne nam określenie nowej ewangelizacji np. Drogi Neokatechumenalnej?


Cała książka przypomina czytelnikowi o niesamowitej specyfice katolicyzmu jaką jest jego „wieczna nowość”. Chesterton żył w otoczeniu protestantów, którzy katolicyzm traktowali jako zabobon, wiarę martwą, starą, umierającą. Na ich przykładzie pokazuje nam ową specyfikę katolicyzmu, który określa jako „starożytną a zarazem nową religię”. Pisze, że „kościół to dom o setkach drzwi: nikt nie wchodzi od tej samej strony. W każdym razie ja byłem zarówno agnostykiem, jak i anglikaninem, chociaż później trwałem przez pewien czas na obrzeżach anglikanizmu, z zastrzeżeniem, że będzie to naprawdę anglokatolicyzm”. Purnonsens – dewizowa i kluczowa specyfika twórczości Chestertona, dodaje książce wymiar uniwersalny i oryginalny. „Wiem, że katolicyzm mnie przerasta – pisze w rozdziale zatytułowanym „Wyjątek potwierdza regułę” – i że nie odkryłem jeszcze wszystkich jego pięknych lub trudnych prawd. Wiem jednak, że uniwersalizm jest dla mnie za ciasny: nie mógłbym wczołgać się z powrotem ten nudny i bezpieczny kącik, ujrzawszy raz zawrotną wizję wolności.” 

 

„Eugenika i inne zło” to opowieść o kondycji moralnej Anglii w latach 1900 – 1939. Sieje grozą, ale i pokazuje, że ludzka natura nie zmienia się w kontekście eschatologicznym. Zmienia się poprzez ideologię i opętanie. Chesterton rozprawia się w niej z ustawą o upośledzonych umysłowo, która według niego była pierwszym eugenicznym prawem przyjętym przez parlament. „Eugenika – pisze autor – nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, ale ma mnóstwo motywów. Jej zwolennicy mówią ogólnikowo o jej teorii, ale będą do bólu praktyczni przy jej realizacji. A chociaż wielu wygadanych rzeczników eugeniki to prawdopodobnie niczego nieświadome narzędzia, to jednak niektórzy z nich, nawet sami eugenicy, zdążyli już zrozumieć, o co naprawdę chodzi. Nie będziemy ich pytać: «Czym jest eugenika?» albo: «Dokąd, u licha zmierzacie?» ale powiemy im tylko: «Biada wam obłudnicy, którzy objadacie domy wdów, a dla pozoru używacie długich słów»”.


Brak szacunku do człowieka, czym charakteryzuje się każda kultura wroga chrześcijaństwu stoi u podstaw wszelkiej eugeniki. Trafnie określił to Chesterton odnosząc się do sytuacji ludzi upośledzonych umysłowo: „(…) Raczej nie słyszałem, by upośledzenie umysłowe zniszczyło życie rodzinne. Słyszałem natomiast o ośmiu lub dziewięciu przypadkach, gdzie agresywny i silny charakter zamienił życie rodzinne w piekło”.

 

Autor zwraca uwagę na mający fatalne skutki brak reakcji na poczynania i pomysły agitatorów i teoretyków postępu. „Najmądrzejszą rzeczą na świecie jest krzyczeć – pisze ku przestrodze Chesterton – zanim się zostanie rannym. Nie ma po co krzyczeć, będąc już rannym – zwłaszcza śmiertelnie. Mówi się, że społeczeństwo jest niecierpliwe, ale mądrzy historycy wiedzą, że większość tyranii mogła zaistnieć dlatego, że ludzie reagowali zbyt wolno. Często konieczny jest opór wobec tyranii, która jeszcze nie istniej. Nie ma co mówić, ze spokojnym optymizmem, że coś dopiero wisi w powietrzu. Cios topora można odparować tylko wtedy, gdy topór jest w powietrzu”.

 

Niech powyższe, profetyczne wezwanie Chestertona, będzie przestrogą dla naszej letniości w kwestiach współczesnych spraw bioetycznych. Obudzić się w piekle to najstraszniejsze doświadczenie jakie można sobie zafundować.

 

Sebastian Moryń

 

Gilbert Keith Chesterton, Kościół katolicki i konwersja, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2012.

 

Gilbert Keith Chesterton, Eugenika i inne zło, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2012.