Książka prof. Michała Wojciechowskiego, świeckiego wykładowcy Pisma Świętego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, łączy objaśnienia biblijne do Dekalogu z pytaniem o jego dzisiejsze, w tym społeczne i publiczne, konsekwencje. Wojciechowski tłumaczy nam, skąd się wziął Dekalog, jaki jest sens pierwotny i dzisiejszy przykazań oraz jaki jest polityczny wymiar Dekalogu w dzisiejszych dekadenckich czasach. Zanim zabierzemy się za lekturę książki, należy pamiętać, że prof. Michał Wojciechowski jest miłośnikiem wolności z krwi i kości. Autor jest wieloletnim członkiem Unii Polityki Realnej, ekspertem Cetrum im. Adama Smitha i autorem wyróżnionej nagrodą im. Józefa Mackiewicza książki „Moralna wyższość wolnej gospodarki”. Potępienie podatkowego złodziejstwa i rozrostu biurokracji nie jest więc wyłącznie widoczne w rozdziale „Nie kradnij”.

 

„Dekalog nie jest tylko dokumentem sprzed trzech tysięcy lat – przeciwnie, ma znaczenie dzisiaj. Nie jest tylko apelem do prywatnych sumień – przeciwnie, obowiązuje społecznie. Trzeba więc o tych zagrożeniach mówić, choćby budziło to obawy i sprzeciwy. Przeciwnicy chrześcijaństwa by woleli, byśmy ograniczali się do obrzędów i duchowości, a im zostawili urządzanie społeczeństwa. Na to zgodzić się nie można” - pisze Wojciechowski. Autor zauważa, że dzisiejsza ideologia nie tylko odrzuciła Dekalog, ale stworzyła coś na kształt antydekalogu. Biblista przypomina, że odrzucono dziś V przykazanie pozwalając na masowe mordowanie dzieci nienarodzonych. Jego zdaniem odrzucenie przykazań VII i X wynika z chęci sprawowania władzy nad własnością prywatną i zabieraniu jej obywatelom. „Chce usunąć Boga z życia człowieka i proponuje jako bożki partię rządzącą, przywódcę i państwo (I i II przykazanie), a czasem naród: tu zbiega się z nacjonalizmem, jak w hitlerowskim narodowym socjalizmie czy w Rosji sowieckiej. Podważa też ta ideologia więzi rodzinne i małżeńskie, przyzwalając na rozwody i próbując wyjąć dzieci spod władzy rodziców (IV, VI i IX). Upowszechnia propagandowe fałsze (VIII)” - dodaje autor. Biblista zauważa ponadto, że odrzucając prawdziwe znaczenie praw człowieka ideologia ta powoduje, że wolność stała się samowolą, a liberalizm przeobraził się w libertynizm. „Gwarantem i źródłem praw czyni się państwo, które ma rzekomo zapewnić ludziom dobrobyt, a faktycznie ich zniewala” - zauważa Wojciechowski.

 

Autor w bardzo ciekawy sposób ujął problem łamania pierwszego przykazania, co jest w moim przekonaniu dziś zapominane nie tylko przez świeckich, ale również coraz częściej przez samych duchownych, którzy stawiają demokrację i jej dogmaty ponad prawdy biblijne i naukę moralną. Wojciechowski w fachowy, ale przystępny sposób dokonuje egzegezy tego przykazania (dokładnie tak samo postępuje w przypadku wszystkich przykazań). „Przykazanie pierwsze jest rzeczywiście najważniejsze. Inne idą po nim. Pierwsze jest dlatego, że dotyczy uznania Boga, istoty najwyższej. Pierwsze jest również dlatego, że inne się na nim opierają. Bóg jest źródłem przykazań, a kto Go uznaje, uznaje Jego przykazania. Jak zauważył św. Augustyn, jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu” - pisze autor. Wojciechowski dalej pokazuje jak to przykazanie jest nagminnie dziś łamane. Biblista zauważa więc, że gdy słabnie wiara w Boga to z uwagi na to, że od religijności nie da się uciec, ludzie szukają jej substytutu i namiastki. Autor wymienia w tym miejscu zarówno astrologię, jak i uprawianie magii czy chodzenie do wróżek. Dla każdego chrześcijanina średnio zorientowanego w kwestiach wiary jest to oczywiste. Natomiast autor pokazuje nam, jak w miejsce Boga można postawić sobie politykę czy kult ludzi. Wojciechowski zauważa, że od polityków  „oczekuje się nieomylności i wybawienia, składając im hołd przy urnie wyborczej”. Wojciechowski dodaje również, że współczesne państwa zachodnie pełnią w pewnym sensie funkcje parareligijne. „Urządzając do ostatnich szczegółów życie obywateli, imitują Opatrzność. Obiecując im opiekę, usiłują przejąć funkcję zbawczą. Spychają religię do sfery prywatnej i przyznają sobie wyższość nad Kościołem (a w swoim czasie odebrały Kościołowi szkoły i pomoc społeczną). W pewnym zakresie praktykują własną obrzędowość (urzędy stanu cywilnego, uroczystości na cześć rządzących, rytuał wyborów). Swoje zasady uważają za najlepsze. Krytyka demokracji i państwa socjalnego bywa odbierana jak bluźnierstwo” - pisze biblista.

 

Z uwagi na długość recenzji, nie będę omawiał dalej poszczególnych rozdziałów. Popsułoby to zresztą przyjemność lektury tej niedługiej, ale świetnie napisanej książki. Z pewnością zaskoczą czytelnika błyskotliwe spostrzeżenia autora w rozdziale o cudzołóstwie czy „nie dążeniu do zdobycia cudzej żony”, jak i opinie tego wolnorynkowa na temat odpoczynku w „dzień święty”. Siłą pracy „Dziesięć przykazań dawniej i dziś” jest zwięzłe i czytelne omówienie tematu oraz zapoznanie czytelnika z różnymi przekładami przykazań, które autor przykłada do poszczególnych ksiąg biblijnych. Każdy kto zna znakomite prace autora „Pochodzenie świata, człowieka i zła” czy „Biblia o państwie” wie, czego się spodziewać. Natomiast ten, kto nie miał okazji zapoznać się z oryginalną i nienudną (co w przypadku książek biblijnych jest rzadkością) twórczością Wojciechowskiego, ma szansę zacząć lekturę jego książek od pracy o dekalogu.

 

Minusem książki dla niektórych może być jej kieszonkowe wydanie. Jednak ma ono swoje dobre strony. Można ją zabrać ze sobą do autobusu czy metra. Dekalog powinien nam w końcu towarzyszyć w każdym aspekcie życia.  

 

Łukasz Adamski

 

„Dziesięć przykazań. Dawniej i dziś”. Wyd. Święty Paweł.