Nawet wiceszef owej komicji specjalnej Marek Biernacki z PO powiedział wprost: "Musimy się dowiedzieć, na czyje zlecenie działał, a pamiętajmy, że był akredytowanym w Moskwie". Sam pułkownik nie chce już rozmawiać o nagraniach. Odmawia komentarza, a wcześniej powiedział dziennikarzowi "Faktu", że nagrywanie ma w swoim zwyczaju. – Nie nagrywałem tylko tych, którym ufam – powiedział sugerując, że do tych osób należy premier Tusk. A może po prostu płk Klich czegoś się boi? Kolejne ekspertyzy dowodzą, że teorie o błędzie pilotów i naciskach gen. Błasika nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Może pułkownik przeczuwa, że może stać się kozłem ofiarnym?


PSaw