Sam odtwórca wspomnianej roli, Piotr Cyrwus ironizował, że mógłby dostać Oscara za rozbieranie i ubieranie dzieci z kurtek (może również Złotą Palmę za wydawanie poleceń odnośnie umycia rączek – przyp. red.). Taki obraz Rysia zapamiętali widzowie „Klanu”. Fajtłapowaty, nudny facet, którego jedynym hobby jest spędzanie czasu z rodziną. Tyle, że to również jedyna postać serialu, która przejawiała jakieś większe zaangażowanie religijne czy starała się „po Bożemu” wychować dzieci. Dla lemingów było to kolejnym powodem do niewybrednych żartów. Podobnie jak jego miłość do żony i nie oglądanie się za spódniczkami. Inne fakty z dziejów tej postaci, jakoś nie zostały zapamiętane przez rodzimych telemaniaków. Takie, jak choćby uratowanie nastolatki z burdelu czy adoptowanie dwójki dzieci.

 

Oczywiście informacja o uśmierceniu głośnej postaci nie pozostała bez echa wśród "Pokolenia mp3". I tak, miłośnicy demotywatorów prześcigali się w wyśmiewaniu sceny w której serialowy Rysio, w wyniku szamotaniny ze złodziejem, pada martwy. Internet wzbogacił się o zdjęcia ciała bohatera serialu z niewybrednymi komentarzami czy zmontowanymi filmami, kpiącymi z zakończenia wątku Ryszarda w najstarszej polskiej telenoweli.

 

Wśród potoku pospolitej głupoty można jednak znaleźć perełki, takie jak komentarz czytelnika Wirtualnej Polski, o nicku "~Łukasz K", który podzielił się ciekawym spostrzeżeniem (pisownia oryginalna – przyp. red.):

 

Oczywiście, między innymi z racji tego, że rzadko lub wogóle nie oglądałem "Klanu", to z przymrużeniem oka patrzę na śmierć serialowego bohatera. Wiadomo, że jego postać może i była przejaskrawiona, przerysowana ale dziwią mnie te wszystkie kometarze wyśmiewające Ryśka za to jakim był człowiekiem, a raczej jaką miał rolę do odegrania. Czy nasze społeczeństwo jest tak ograniczone i otępiałe, że szacunek potrafi wzbudzić jedynie cwaniak, który przynajmniej raz na jakiś czas przyjdzie zachlany w trupa, odleje sie w windzie, nie szanuje rodziny i do tego koniecznie raz na jakiś czas wygrzmoci jakąś laskę na boku??? Czy jeśli osoba, która jest z natury dobrym człowiekiem, opiekuje się upośledzonym synem, dla którego rodzina jest wartością i priorytetem w życiu, a do tego ma przyjaciół i przy okazji nie podkłada im co rusz świni, zasługuje na to by go wyśmiać??? Może to dlatego, że szanujemy osoby podobne do nas samych, a wytykamy i wykpiewamy odmieńców??? Ale czy to znaczy, że do diabła dożyliśmy czasów, w których osoba normalna jest odmieńcem??? Paranoja... zwiń

 

Warto zastanowić się nad słowami internauty. Nie chodzi o rozważanie losów bohatera opery mydlanej, ale pewien topos, jaki wkradł się do polskiej (pop)kultury. Dlaczego dziś za bardziej sexy uchodzi niewierność, pospolite łajdactwo czy chamstwo, a wierność, życzliwość i zwykła grzeczność są przejawem oczywistego frajerstwa? Czy bohater doczekał się prześmiewczych kreskówek (z kultowym wśród młodzieży „Bo ja jestem ciota”) tylko dlatego, że nie nosił markowych ciuchów czy nie miał wystrzałowej fryzury?

 

I chociaż wzmianka w głównym wydaniu „Wiadomości” wydaje się ukoronowaniem historii serialowego Rysia, to wątek postaci, jak i jej odbiór w społeczeństwie powinien skłaniać do refleksji. Chyba niezbyt optymistycznej…

 

Aleksander Majewski