Co kryje się pod tym pojęciem. Intuicja podpowiada, że można spodziewać się najgorszego. Autorami propozycji są bowiem europejscy socjaliści z Martinem Schulzem na czele.

Sankcje mają wyeliminować z Parlamentu Europejskiego ugrupowania o poglądach "prawicowych" i "ksenofobicznych", a głównym mechanizmem ich oddziaływania ma być ograniczenie dotacji dla partii.

Pojawiają się głosy sprzeciwu. Duńscy liberałowie podejrzewają, że może być to forma "kary za przekonania". Podkreślają także kwestię niejasności kryteriów jakie miałyby służyć za podstawę nowej ustawy.

Brak sprecyzowania terminu "unijne wartości" budzi niepokój. Wydaje się, że może być to swego rodzaju bicz na ugrupowania eurosceptyczne. Można się domyślać, że w poddanym obostrzeniom europarlamencie ogromne kłopoty w funkcjonowaniu mógłby mieć Nigel Farage. Nie wiadomo też czy przywiązanie do wartości konserwatywnych wśród Prawa i Sprawiedliwości nie wystawiło by tej partii "na odstrzał".

Gdzieniegdzie słychać opinie że są to zaczątki państwa totalitarnego.

Totalitarna Federacja Europejska? Wolna od homofobii i zacofanego, uwstecznionego narodowego myślenia. Czyż nie o tym skrycie marzymy?

MCC/wpolityce.info/DWN