Na początku tego roku zmarł nagle piosenkarz Krzysztof Krawczyk. Jego żona wciąż nie może pogodzić się z takim biegiem wydarzeń.

- Moje życie to jest cmentarz, kościół i dom, bo tam czuję się najbezpieczniej. Czuję tam obecność Krzysia i wiem, że jest ze mną, wiem, że mnie pilnuje - powiedziała w wywiadzie z Super Expressem, dodając, że prawie w ogóle nie wychodzi z domu.

Poinformowała także, że aby normalnie żyć musi przyjmować leki uspokajające. Przed pójściem spać modli się i prosi męża, by miała spokojną noc. Ewa Krawczyk wierzy, że udaje jej się spokojnie spać właśnie dzięki mężowi.

Ewa Krawczyk przyznała także, że nie jest w stanie rozstać się z rzeczami zmarłego męża. Od jego śmierci żaden z tych przedmiotów nie został wyrzucony lub oddany, wszystko leży na swoim miejscu.

- Nawet chodzę w jego zegarku, żeby przynosił szczęście. Nawet gdy jestem w hotelu, mam ze sobą jego zdjęcia - powiedziała wdowa po piosenkarzu.

Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka odbył się 10 kwietnia.

jkg/super express