- Problemem wpadki określa się powszechnie nieplanowaną ciążę. Pamiętajcie jednak, że pęknięta gumka albo inna sytuacja, w wyniku, której teoretycznie może zajść do zapłodnienia nie oznacza, że do takiego nieplanowanego zapłodnienia rzeczywiście doszło. Na naszych stronach znajdziecie informacje o tym, czy i jak uprawiać wolny od przymusu i przemocy seks i jak zabezpieczać się przed ewentualną wpadką. Gra WPADKA jest oparta na najczarniejszym scenariuszu, którego łatwo uniknąć! Jednak rozpoczynając lub prowadząc życie seksualne musimy liczyć się ze wszystkimi tego konsekwencjami. Gra zaprojektowana jest w taki sposób, aby zapoznać Was z realiami dotyczącymi dostępu do usług zdrowotnych związanych z waszą seksualnością. Mamy nadzieję, że granie we wpadkę uchroni Was od wpadek w realu! - czytamy na planszy „Wpadki”.

 

Cel gry? - Jak najszybciej dojść do mety nie będąc w ciąży – bez zbędnego owijania w bawełnę zdradza Federa. Jak przebiega „zabawa”? Gracze to ofiary przysłowiowej wpadki, a ich celem jest rozwiązanie „problemu” i dotarcie do mety bez dziecka w brzuchu. W zależności od tego, na którym polu stanie gracz, może zrobić test ciążowy, znaleźć numer Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, znaleźć numer telefonu Grupy Edukatorów Seksualnych PONTON, znaleźć numer Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, wyszukać w internecie informację o aborcji farmakologicznej, trafić na informację o „wywoływaniu miesiączki” w lokalnym gabinecie, powiedzieć rodzicom, wyjechać zagranicę i poddać się legalnej tam aborcji.

 

Jeśli trafisz na pole „lekarz” to, ups, czekasz trzy kolejki, bo medyk nie chce wypisać Ci recepty. Jeszcze gorszy los czeka Cię na następnym polu – środki poronne zamówione przez Internet okazują się aspiryną – czekasz trzy kolejki. Federa odgryza się też Radiu Maryja – na jednym z pól planszy dowiadujesz się, że przyjaciel, który miał pożyczyć Ci pieniądze, usłyszał w toruńskiej rozgłośni, że zarodek odczuwa ból i czekasz pięć kolejek.

 

Makabryczna gra jest częścią ulotki zawierającej opis działalności organizacji, której działanie ogranicza się właściwie do lobbowania na rzecz liberalizacji prawa aborcyjnego czy seksedukacji dzieci i młodzieży. Nie trzeba się w nią specjalnie zagłębiać, żeby przekonać się jej autorzy odbiegają od danych naukowych, a ich celem jest przede wszystkim wpojenie „graczom”, że odczuwanie bólu przez dziecko, podobnie jak syndrom poaborcyjny jest mitem, a sama aborcja jest nawet bezpieczniejsza niż ciąża. Gra, o charakterze – w zamyśle jej twórców – edukacyjnym, miast edukacji jest po prostu zwykłą demoralizacją. Przede wszystkim forsuje przekaz, że nieplanowana ciąża to nic strasznego, że to problem-drobiazg, którego łatwo można się pozbyć. Kształtuje nawyk takiego właśnie myślenia o dziecku, które – jeśli nie zostanie abortowane można oddać do okna życia (ostatnie pole przed metą).

 

- To hańbiące. Mity to właśnie to, co się tu próbuje wmówić młodym ludziom. Badania przeprowadzane na wielu kobietach wykazały, że konsekwencją aborcji jest syndrom poaborcyjny, są to także liczne choroby, w tym psychiczne – komentowała w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Anna Gręziak, wiceminister zdrowia w rządzie PiS. Oburzenia sprawą nie kryje również Bolesław Piecha, szef sejmowej Komisji Zdrowia: „Brak słów. Tak wiele przekłamań, mitów tworzy się w tego typu publikacjach. Trzeba odwoływać się do rzetelnej wiedzy naukowej, a to, co tu zaprezentowano, to coś gorszego niż infantylizm czy głupota. Najwyraźniej autorzy, pomysłodawcy gry, liczą na naiwność ludzi. Mam nadzieję, że tak jednak nie będzie. Nie dziwi mnie jednak, że robi to federacja działająca pod auspicjami Wandy Nowickiej (obecnie na urlopie bezpłatnym) - o dziwo, teraz wicemarszałka Sejmu. To równie trafione jak związki tej gry z aspektami naukowymi”.


Dla Wandy Nowickiej i jej Federy życie dziecka poczętego to tylko gra. Jej wynik zależy od ilości wyrzuconych oczek, a w życiu – najprawdopodobniej od sumy uzbieranych pieniędzy i skutecznego lobbowania (czytaj: wtłaczania ludziom do głowy bezwartościowej sieczki). Niestety, w realu nie jest tak prosto jak na planszy czy w świecie wirtualnym, nie ma kilku żyć. Abortowanemu dziecku i jego matce pozostaje tylko smutna perspektywa „game over”.

 

Marta Brzezińska/ND/Federa.org