Słynąca z kontrowersyjnych decyzji światowa organizacja piłki nożnej postanowiła dość surowo ukarać reprezentację Meksyku, za jej zdaniem, tzw. „homofobiczne” okrzyki meksykańskich fanów na trybunach.

FIFA ukarała najlepszy piłkarski zespół Ameryki Północnej, który lideruje w swej strefowej grupie eliminacyjnej do Mistrzostw świata, nakazem rozegrania kolejnych dwóch ważnych meczów o punkty przy pustych trybunach. Dodatkowo Meksyk otrzymał też karą finansową wynoszącą 100 tys. franków szwajcarskich.

Przypomnijmy dla porównania, że gdy niedawno w Tiranie albańscy kibice nie tylko lżyli i obrażali polskich piłkarzy oraz znieważali nasz hymn państwowy, ale także rzucali z trybun w reprezentantów Polski niebezpiecznymi przedmiotami, narażając tym samym ich zdrowie i życie na niebezpieczeństwo, ta sama światowa federacja nie była już tak surowa i ukarała Albanię nakazem rozegrania zaledwie jednego spotkania bez udziału publiczności.

Meksykańscy kibice słyną z tworzenia fantastycznej atmosfery na stadionie podczas meczów piłkarskich. Są jedną ze zdecydowanie najbardziej barwnych i żywiołowych kibicowskich nacji na świecie. Przyśpiewkę, za którą teraz postanowiła ukarać Meksykanów FIFA, identyfikując ją jako „homofobiczną”, meksykańscy kibice wykonują podczas futbolowych zmagań na meksykańskich stadionach od dekad. Polega ona na wykrzykiwaniu w momencie wybicia piłki przez bramkarza drużyny przeciwnej, mającego go zdeprymować, hiszpańskiego słowa o wielu znaczeniach, z których jedno można jednak przetłumaczyć, jako „gejowska prostytutka”.

Wszyscy oczywiście chcielibyśmy podczas meczów piłkarskich na całym świecie stadionowych trybun, gdzie panowałaby kultura wysoka, kibice słuchaliby w przerwie nokturnów Chopina, poirytowani nieskutecznością własnej drużyny mówili, by co najwyżej: „motyla noga”, ultrasi krzyczeliby: „Tira-rira chcemy gola”, a wulgaryzmy i inwektywy nie miałyby racji bytu.

Powiedzmy sobie jednak szczerze, gdyby FIFA chciała rzeczywiście uczciwie, sprawiedliwie i konsekwentnie karać ze wszelkie tego typu wykroczenia, za wszystkie obraźliwe słowa czy przyśpiewki, jakie płyną z trybun, żaden mecz na świecie począwszy od ligi okręgowej na wyspie Guam a skończywszy na elitarnej Champions League – nie mógłby się odbyć w obecności kibiców. A już sytuacja, gdy przyśpiewka meksykańskich kibiców jest traktowana surowiej niż rzucanie niebezpiecznymi przedmiotami w polskich piłkarzy, jest w najlepszym wypadku spektakularnie wręcz groteskowa i nie pierwszy raz dobitnie ukazuje, jak skrajnie zideologizowaną organizacją jest FIFA.

 

ren/twitter, PAP