Z kamerzystą Mediów Narodowych byliśmy na demonstracji Tuska w obronie TVN, by zrobić wywiady z uczestnikami tego nocnego sabatu. Od hotelu Bristol do końca budynku pałacu prezydenckiego zebrało się kilka tysięcy zwolenników TVN – za to dziesiątki tysięcy spacerowiczów oglądały świąteczne iluminacje na Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście spacerowiczów. Jedna z wielu starszych osób na proteście trzymała tablicę z napisem „Jebanie PiS-u niezbędną potrzebą życiową”, która zwięźle oddawała cały program polityczny tego środowiska.

Na demonstracje wyznawców TVN (jeden z uczestników protestu zadeklarował, że dla niego oglądanie jak chodzenie do kościoła dla wierzących) zadawałem demonstrującym pytanie o to „czy kapitał amerykański w Polsce powinien być traktowany tak jak kapitał polski w USA”. Ci demonstranci, którzy zechcieli odpowiedzieć, twierdzili na początku, że tak. Jednak po tym, jak uświadomiłem ich, że w USA stacje radiowe i telewizyjne w 100% muszą należeć do kapitał amerykańskiego, od razu zmieniali swoje zdanie (w sekundę jak w odbiorniki Wielkiego Brata dostosowywali się właściwej narracji) – demonstracja była w obronie amerykańskiej stacji TVN w Polsce, więc politycznie niepoprawne było trwanie w swoim przekonaniu, że w stosunkach USA Polska winna obowiązywać wzajemność.

Jak można przeczytać w artykule „Jak państwa zachodnie ograniczają kapitał zagraniczny w mediach” autorstwa Weroniki Kiebzak na łamach strony internetowej lewicowego tygodnika „Polityka” „Amerykańskie prawo wyklucza przyznawanie koncesji na nadawanie programów radiowych i telewizyjnych zagranicznym spółkom i obywatelom innych państw. Ponadto udział obcych podmiotów w spółkach medialnych nie może przekroczyć 20 proc. Ograniczane są również pośrednie inwestycje zagraniczne – spółki radiowe i telewizyjne zasadniczo nie powinny być kontrolowane przez podmioty, w których ponad 25 proc. stanowi kapitał spoza USA. Federalna Komisja Łączności może jednak przyznać koncesję mimo przekroczenia tego progu, jeśli stwierdzi, że służy to interesowi publicznemu i nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju”.

Wielu uczestników nie chciało w ogóle odpowiadać na pytania. W środowisku antyPiS obowiązuje zasada separatyzmu i politycznego rasizmu. Polityczna rasa wyższa, kasta braminów, za jaką uważają się zwolennicy antyPiS, nie rozmawiają z polityczną rasą niższą, pariasami, czyli osobami niepodzielającymi ich zabobonów. Działacze antyPiS rozpoznają mnie już z nazwiska (postarali się nawet ustalić moje miejsce zamieszkania i witają mnie okrzykami, w których wymieniają moje nazwisko i nazwę miejscowości, w której mieszkam oraz wszelakie bluzgi i pomówienia o faszyzm). Mniej zaangażowani alergicznie reagowali na naszywki z mojej bluzy (śmierć wrogom ojczyzny, NSZ, biało-czerwona flaga) i nazwę Media Narodowe. Najmniej zorientowani podejrzewali, że jestem szpiegiem z „Gazety Polskiej” (dla wielu wyznawców antyPiS każdy, kto nie podziela ich zabobonów, jest od Kaczyńskiego).

Bardzo rozbawiła mnie obecność na demonstracji w obronie TVN silnej delegacji partii Lewica. To urocze, że lewicowcy tak bardzo są dziś zaangażowani w obronę interesów amerykańskich korporacji, które traktują Polskę niczym kolonie USA. To urocze, że Lewica wspiera firmę, która jak donoszą media, nie szanują praw pracowniczych. Widać, że dziś lewica nawet nie udaje, że dba o interesy klasy pracującej, tylko wysługuje się finansjerze, korporacjom, i wspiera wypaczenia kapitalizmu. Ma to oczywiście pewną bolszewicką słuszność, im będzie większy wyzysk, tym jest większa szansa, że zdesperowani ludzie oddadzą swoją wolność jakimś komunistom. Taka jednak działo sprzeczna jest z tradycją przedwojennego PPS, a za to zbieżna jest z tym, co wyrabiał sowiecka agentura KPP w II RP.

Jan Bodakowski

 

Zdjęcia: Facebook/Jan Bodakowski

Wideo: YouTube/Jan Bodakowski fimy