Popularny anglikański duchowny z Londynu wstąpił w gejowski związek małżeński. Wydarzenie to nagłośnił na Twitterze, by zamanifestować w ten sposób swój sprzeciw wobec polityki anglikańskiej wspólnoty wobec homoseksualnych związków.

Andrew Cain, bo tak nazywa się ów duchowny, był znany już od dawna ze wspierania postulatów LGBT. W dwóch kościołach, w których funkcjonuje, zamieścił znaki o treści: „Bądź spokojny i wspieraj równe małżeństwo”.

Jego decyzja o zawarciu gejowskiego związku to drugi taki przypadek w tym roku w anglikańskim kościele. Kilka dni temu przełożeni zdecydowali, że duchowny Jeremy Perembton, który również zawarł taki związek, musi zrezygnować z pełnionych w kościele funkcji.

„Sprawa Jeremy’ego Perembtona to wstyd. Wiedzą, że ich [biskupów, którzy zawiesili Perembtona – red.] postępowanie jest złe (…). To głupie i niewłaściwe” – napisał Cain.

Presja środowiska LGBT na anglikanów staje się coraz silniejsza. Na podstawie wypowiedzi prymasa Anglii, Justina Welby'ego, można przypuszczać, że zezwolenie duchownym na gejowskie związki to tylko kwestia czasu. Trzeba się modlić, by choć konserwatywna część anglikańskiego duchowieństwa i wiernych dostrzegła, że ich wspólnota, poddając się "duchowi czasu", popełnia ogromny błąd; wobec tego jedynym rozwiązaniem jest wsłuchanie się w słowa papieża Franciszka, który wzywał niedawno wszystkich chrześcijan do jedności, a zatem: powrót do świętego Kościoła katolickiego. Inaczej chrześcijaństwo w Wielkiej Brytanii może po prostu rozpłynąć się w chaosie współczesności.

Pac/pinknews