W zasadzie zostało to jednoznacznie zdefiniowane w chwili agresji Rosji na Ukrainę. Powszechnie uznano, że rosyjska propaganda prowadzi strategiczną operację informacyjno-dezinformacyjną. I że ta operacja wspiera militarystyczne zapędy imperatora Putina, pragnącego odbudować imperium rosyjskie i jego wpływy. W zasadzie od wojny z Gruzją Putin osiąga swoje cele destabilizując dążące do niepodległości i suwerenności byłe republiki radzieckie. Istotną rolę w strategii Putina odgrywają media i manipulacja nimi. A siła ich oddziaływania jest porażająca, co widać wyraźnie w retoryce polityków obcych i własnych.

Spośród  celów tej propagandy wyróżniam te, które bezpośrednio odnoszą się do Polski. Zaliczam do nich zbudowanie mitu potężnej i najnowocześniejszej armii świata  ,zamiar ochrony mniejszości rosyjskiej w innych krajach oraz sianie strachu wśród obywateli sąsiednich państw poprzez częste manewry wojsk, także z wykorzystaniem Iskanderów i samolotów. Nasze media są często nosicielami treści tej propagandy podnosząc Polakom „ciśnienie”. Wystarczy mieć ogólny ogląd by zyskać wrażenie, że czyta się przedruki czy relacje z Moskwy.

Co ciekawe, wydaje się ,że Polacy zachowują raczej spokój. Gorzej jest z niektórymi polskimi politykami, którzy okresowo wpadają w histerię stosownie do oczekiwań Kremla. Ostatnio choroba ta dotyka niektórych wojskowych.

Bo czymże innym jest przepowiadanie rychłej inwazji na Polskę? I nie ważna jest tu analiza strategiczna oparta o świadomość zdarzeń, oparta o zbiór informacji z wszechstronnie prowadzonego rozpoznania i wywiadu. Jest przekaz z Moskwy – i to wystarczy.

Sądzę jednak ,że symptomy rychłego zagrożenia  byłyby łatwo wykryte i zidentyfikowane. Wszakże jesteśmy w NATO. Nie da się ukryć zintensyfikowanego szkolenia rezerw osobowych, gromadzenia zapasów materiałów wojennych, przemieszczenia wojsk i tak dalej.

Niektórzy nasi politycy podgrzewają atmosferę. Dziwne, że nie czynią przygotowań do odparcia tej rychłej inwazji. Rezerwy się nie szkolą, armia się gwałtownie nie modernizuje, gospodarka państwa się nie mobilizuje, nie trwa proces gromadzenia zapasów na czas wojny, społeczeństwo nie organizuje się poprzez intensywne szkolenia z zakresu obrony cywilnej etc.

STĄD RODZI SIĘ PYTANIE, O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI?

I pewnie wielu znalazło by na to różne odpowiedzi.

Twierdzę jednak, że Rosja ma aktualnie zbyt wiele innych problemów zewnętrznych i wewnętrznych, by chcieć teraz najeżdżać na  Polskę. Poziom jej zaangażowania w Syrii pochłania duży potencjał wojskowy i finansowy. Konieczność utrzymania licznych kontyngentów wojskowych w byłych republikach nie pozwala mieć w dyspozycji licznych odwodów strategicznych, a to z góry wyklucza zaangażowanie w subregionalne operacje wojskowe w dłuższym okresie czasu.

Sankcje za Ukrainę drogo kosztowały rosyjską gospodarkę. Odbiło się to także na budżecie armii. A mityczne nowe czołgi i bojowe wozy piechoty muszą poczekać na swój czas.

Rosjanie poprzez swoje doświadczenia historyczne z Polakami wiedzą, że my nigdy nie poddamy się i nie ulegniemy. Że wojna z nami to początek końca Rosji Putina, jego marzeń o imperium.

I jeszcze jedno. Ważna jest, w obliczu potencjalnego zagrożenia , nasza obecność w NATO i UE . Nie zaprzepaśćmy tego, bo to gwarancja naszego bezpieczeństwa i …zwycięstwa. Zatem nie dajmy się zwieść domorosłym histerykom, którzy, jak widać w ich wystąpieniach, nie mają uczciwych intencji. My zastraszyć się nie damy.

Gen. Waldemar Skrzypczak