„Cień pełen zakłopotania zapadł nad niemiecką lewicą”, jak pokazuje dossier, które ukazało się w ostatnich dniach na łamach niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. Wiele organizacji lewicowych oraz intelektualistów, którzy walczyli na rzecz praw homoseksualistów, zawarły w latach osiemdziesiątych XX w. swoiste przymierze.”

W lipcu 1981 r. czasopismo gejowskie „Rosa Flieder” przeprowadziło wywiad z Olafem Stübenem, niegdyś bardzo znanego ze swego otwartego wspierania pedofilii. W tym wywiadzie Stüben otwarcie upominał się o prawo do uznania pedofilii jako „czegoś zdrowego i akceptowalnego moralnie”. Będąc politycznie zaangażowanym na lewicy, twierdził, iż młodzieńcza niewinność, która powinna chronić chłopców przed uprawianiem seksu, jest tylko „burżuazyjnym wymysłem pochodzącym z pierwszego etapu rozwoju kapitalizmu.”

Artykuł w „Der Spiegel” pokazuje, iż ten wywiad nie jest odosobnionym przypadkiem. W latach siedemdziesiątych i jeszcze w osiemdziesiątych, wiele lewicowych pism wspierało i propagowało seks z dziećmi. Magazyn „Don” opublikował pięć raportów sympatyzujących z ideą seksu z dziećmi, pod wspólnym tytułem: „Nie jesteśmy gwałcicielami dzieci”. W marcu 1985 r. partia Zielonych zaaprobowała dokument, w którym domagała się legalizacji „pozbawionego przemocy seksu” między dorosłymi i nieletnimi. Co więcej, w swoim programie umieścili postulat liberalizacji stosunków seksualnych z dziećmi, a która to klauzula zniknęła z programu partii dopiero w 1993 r. Postępowy dziennik “Pflasterstrand”, którym wówczas kierował lider ’68 Daniel Cohn-Bendit, vel „czerwony Dani” usprawiedliwiał seks z dziećmi. Volker Beck, który obecnie jest reprezentantem Kolonii w Parlamencie (niemieckim), w latach osiemdziesiątych napisał artykuł do książki pt. „Pedoseksualny kompleks”, w którym popierał depenalizację seksu z dziećmi. Potrzeba było artykułu „matki wszystkich niemieckich feministek”, jak nazywana jest Alice Schwarzer, która na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, przypomniała, iż to właśnie on jeszcze w 1988 r. w jednym ze swoich tekstów popierał „dekryminalizację pedo-seksualności”. Również Dagmar Döring, która do 10 sierpnia (2013 r. – przyp. tłum.) była kandydatką partii liberalnej z Wiesbaden, w 1980 r. napisała tekst zatytułowany „Pedofilia dzisiaj”, w którym popierała legalizację stosunków między dorosłymi i nieletnimi. Przypomniał jej o tym Franz Walter na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Jest to skandal, który dotyka również lewicowe instytuty wychowawcze. Takie jak Rote Freiheit (Czerwona wolność), którego celem było kształtowanie “socjalistycznych osobowości”. Program tego instytutu, oprócz sesji krytykujących imperializm, przewidywał także „sesje seksualne” połączone z „grupowym rozbieraniem się” i czytaniem pism pornograficznych.

Było wiele nadużyć wobec nieletnich. Jak ukazało śledztwo parlamentarne, Instytut Psychologii istniejący na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie wspierał centrum „Czerwona wolność”. A nawet obecna niemiecka minister sprawiedliwości, liberałka Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, jedna z największych krytyków Kościoła katolickiego w kwestii nadużyć, należała do kierownictwa Humanistische Union, gdy ta progresistowska organizacja walczyła o liberalizację wszystkich aktów seksualnych podejmowanych za obopólna zgodą (konsensualnych), nie wyłączając stosunków z nieletnimi. Jedna z dziennikarek lewicowego dziennika “Tageszeitung” udokumentowała wszystko w swojej książce pt. „Aktywiści pedofile w lewicowych środowiskach”. 13 grudnia 1979 r. magazyn “Zitty” zilustrował jeden ze swoich artykułów fotografią ciał dwóch obejmujących się osób, dorosłej i nieletniej. Pod fotografią umieszczono tytuł: „Miłość z dziećmi. Można?”. Jeden z ówczesnych bestsellerów pt. „Rewolucja edukacji” z 1971 r. bronił następującej teorii: „Oderotyzowanie życia rodzinnego, od zakazu życia seksualnego między dziećmi do tabu kazirodztwa wiąże się z wrogą postawą wobec przyjemności seksualnej w szkołach oraz z wynikającą z tego stanu rzeczy relacją podporządkowania i odczłowieczenia, jakie występują w codziennym życiu.”

Zostały otwarte żłobki, w których twierdzono, iż dzieci mają prawo do posiadania seksualności. W numerze 17 pisma „Kursbuch” wydanym w 1969 r. pod kierownictwem enfant terrible niemieckiej kultury Hansa Magnusa Enzensbergera, umieszczono artykuł zatytułowany „Wychowywanie dzieci w komunie”. Nawiązywano do socjalistycznej komuny mieszczącej się w Berlinie przy Giesebrechtstrasse, w której zamieszkały trzy kobiety, czterech mężczyzn i dwoje dzieci. Poza wspólnymi rachunkami bankowymi i poza brakiem drzwi w łazienkach, co miało ułatwiać „budowanie jedności”, dom oferował również seksualne doświadczenia z dziećmi. Jedna z fotografii umieszczonych w owym piśmie Enzensbergera, zatytułowana “Miłość w dziecięcym pokoju”, pokazuje Nessim i Grischa (jedno z dzieci), nagich na łóżku. W jednej z takich komun pozostawił swoją córkę Andreas Baader, historyczny lider czerwonego terroryzmu niemieckiego.

W powieści pt. „Das bleiche Herz der Revolution” Sophie Dannenberg, która jako dziecko została umieszczona w jednej z tych anty autorytarnych instytucji, opowiada swoje pedofilskie doświadczenia, jakie wyniosła z centrów związanych z niemiecką lewicą.

Od lat siedemdziesiątych do osiemdziesiątych przypadki wykorzystywania seksualnego miały miejsce także w pewnej prestiżowej szkole związanej z Unesco. Chodzi o Odenwaldschule w Heppenheim, znanej ze swej metody wychowawczej opartej na „swobodnym rozwoju każdego wychowanka”. Wśród wychowanków tego instytutu jest m.in. właśnie Cohn-Bendit, który uczęszczał do niego w latach 1958 – 1965, ponadto Andreas, jeden z synów byłego prezydenta RFN Richarda von Weizsäckera, Klaus – syn Thomasa Manna oraz Wolfgang Porsche, kierujący dzisiaj rodzinną firmą samochodową.

Cohn-Bendit opublikował opowiadanie zatytułowanie “Gran Bazar”, poświęcone swoim doświadczeniom wyniesionym z przedszkola. Zgodnie z pewnymi ideami rozwijanymi w środowisku ruchów kontestujących z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, pewne fragmenty książki rozwijają koncepcję „rozbudzania seksualności u dzieci” w wieku od 1 do 6 roku życia i dopuszczają możliwość dwuznacznych relacji fizycznych. Cohn-Bendit zawsze bronił się twierdząc, że jego sformułowania były „niedopuszczalną prowokacją”, ale iż należy na nie spoglądać w kontekście lat siedemdziesiątych. Twierdzi, iż ich celem było „szokowanie burżujów”. Mówimy tu liceum elit roku 1968, w którym teoretyzowano, iż „nauczanie jest czymś błędnym” i że „nie ma żadnej różnicy między dorosłymi i dziećmi”. Był to instytut, w którym miały miejsce „co najmniej od 1971 r. przypadki wykorzystywania przekraczające nasze zdolności wyobrażenia sobie tego”, jak mówi jego obecna dyrektor Margarita Kaufmann. Jego założyciel, Paul Geheeb, zdecydował obalić samo pojęcie wychowania. „Wolę nie używać słów „wychowanie” i „wychowywać” – mówił – wolę mówić o rozwoju ludzkim.” Nauczyciele nie powinni być wychowawcami, ale „przyjaciółmi” dzieci. W ten sposób placówka w Odenwald stała się kolebką radykalnych idei z początków dwudziestego wieku, wzbudzając sensację z powodu nieładu pomiędzy niektórymi mężczyznami i kobietami (na owe czasy była to rewolucja). I z powodu wychowania fizycznego realizowanego razem, nago, chłopcy z dziewczynkami.

Przypadek niemiecki nie jest odosobniony w dziejach europejskiej lewicy. 26 stycznia 1977 r., gdy francuski dziennik „Le Monde”, będącym punktem odniesienia dla lewicy, w imię „seksualnego wyzwolenia dzieci” opublikował petycję, aby obniżyć wiek dorosłości do dwunastu lat, co stanowiło swoistą ideologiczną legitymizację dla pedofilii wobec nastolatków. Wśród sygnatariuszy byli poeta Louis Aragon, sławny semiolog Roland Barthes, bardzo wówczas znany marksistowski filozof Louis Althusser, psychoanalitycy Gilles Deleuze i Félix Guattari, pionierka dziecięcej psychologii Françoise Dolto („zaalpejska Montessori”), założyciel organizacji „Lekarze bez granic” Bernard Kouchner, przyszły minister kultury oraz ikona socjalizmu Jack Lang, prorok egzystencjalizmu Jean-Paul Sartre wraz ze swą partnerką, feministką Simone de Beauvoir, jak również enfant terrible francuskiej literatury Philippe Sollers. Praktycznie cały panteon paryskiej kultury drugiej połowy dwudziestego wieku. Jak napisał Jean-Claude Guillebaud, dziennikarz pisma “Nouvel Observateur” na temat skandali seksualnych i pedofilii: „Owi idioci wychwalali permisywizm i przygodę pedofilii”. Dwa lata później kolejny dziennik, „Liberation”, również będący symbolem lewicy, określał pedofilię jako „kulturę zmierzającą do złamania burżuazyjnej tyranii, która z osoby kochającej dzieci czyni mitycznego potwora.” Również na łamach „Liberation”, także w 1979 r. zamieszczono entuzjastyczne pochwały pod adresem Jacques’a Dugué, pedofila, skazanego „za swoją otwartość w kwestii sodomii”. Co to znaczy? Wyjaśnia to sam Dugué oczywiście na łamach „Liberation”: „Dziecko, które kocha osobę dorosłą doskonale wie, że jeszcze nie może dawać, dlatego rozumie i akceptuje to, że otrzymuje. Jest to akt miłości. Jest to jeden ze sposobów kochania i doświadczania miłości.”

20 stycznia 1981 r. “Liberation” opublikował artykuł zatytułowany „Câlins enfantins” (dziecinne pieszczoty), w którym zostaje przedstawione w życzliwy sposób świadectwo pedofila na temat stosunków seksualnych z dzieckiem w wieku pięciu lat. Jest również kazus Michela Foucault, myśliciela z nurtu antyhumanizmu, który uważał, iż dziecko jest „kusicielem”, poszukującym okazji do stosunków seksualnych z osobą dorosłą.

W wywiadzie, jaki ukazał się w 1977 r. na łamach pisma „Change” i przedrukowanego później w „Dits et écrits”[1] (wyd. Gallimard), J.P. Faye i inni stawiają sławnemu filozofowi pewne pytania: „Pewna ośmioletnia dziewczynka – mówi Faye – została zgwałcona w stodole przez młodego parobka. Potem wraca ona do domu, jej ojciec jest lekarzem, kardiologiem, który interesuje się również Wilhelmem Reich – stąd bierze się sprzeczność. Widzi jak córka wraca do domu, nic nie mówi. Przez wiele dni zupełnie milczy, ma gorączkę. Po kilku dniach jednak pokazuje, że jest zraniona fizycznie. Ojciec pielęgnuje rany, zszywa je. Czy on, lekarz i zwolennik myśli Reicha składa doniesienie na policję? Nie, ogranicza się do rozmowy z parobkiem, zanim ten odejdzie. Nie uruchamia żadnej sądowej czynności. Ale opowiadanie idzie dalej i opisuje niesamowite trudności psychiczne w sferze seksualnej jakie ujawniły się w przyszłości. Jest to możliwe do dostrzeżenia dopiero dziesięć lat później. Bardzo trudno jest podejmować w tej sytuacji jakiekolwiek kroki prawne. Nie jest łatwo na poziomie psychicznym, natomiast wydaje się to prostsze na poziomie ciała.”

Odpowiedź jaką daje Foucault: “Cały problem jaki się jawi w przypadku dziewcząt ale też i chłopców, ponieważ z punktu widzenia prawa gwałt w odniesieniu do chłopców nie istnieje, jest problemem dziecka, które zostało uwiedzione. Lub które próbuje was uwieść. Czy można przedstawić ustawodawcy następującą propozycję? Czy ze świadomym dzieckiem, lub z dzieckiem, które nie wzbrania się, można mieć jakiś rodzaj stosunku, nie obawiając się, iż będzie to podpadać pod przepisy prawa? Problem dotyczy dzieci. Są dzieci, które w wieku dziesięciu lat rzucają się na dorosłego i co wtedy? Są dzieci, które zgadzają się.”

Odpowiedź Faye: “Także dzieci tak robią między sobą, ale przymyka się na to oczy. Gdy jednak w rzecz zaangażuje się dorosły, wówczas nie ma już równości i równowagi między odkryciami i odpowiedzialnością. Istnieje tu trudna do określenia nierówność.”

Kończy Foucault: “Byłbym skłonny stwierdzić, iż gdy dziecko nie wzbrania się, wówczas nie ma powodu aby ten fakt karać, cokolwiek by to nie było. Istnieje zresztą kazus osoby dorosłej, która zajmuje wobec dziecka pozycję władzy, autorytetu. Jako rodzic, jako opiekun, jako nauczyciel lub jako lekarz. Również i w tych przypadkach istnieje pokusa aby powiedzieć: nieprawdą jest, iż od dziecka można otrzymać coś, czego ono naprawdę nie chce, dzięki oddziaływaniu tej pozycji przewagi.”

Jak wyjaśniła historyk Anne-Claude Ambroise-Rendu, koncepcja według której „dzieci mają prawo do seksualności” napotkała pewną niszę „pod płaszczem ruchów alternatywnych, takich jak antypsychiatria i wojowniczy homoseksualizm.” Znany jest przypadek Tony’ego Duvert’a, francuskiego pisarza i autora książki pt. „Dobry seks ilustrowany”, rodzaj „manifestu pedofilii”, który upominał się o prawo dzieci do ich seksualnego wyzwolenia. Wreszcie, pośród wielu, nie może zabraknąć nazwiska Alfreda Kinseya, „ojca zachodniej rewolucji seksualnej”, którego badania przyczyniły się do zmiany zwyczajów i samej instytucji rodziny w nowoczesnym społeczeństwie, moralisty, który nauczył amerykanów mówienia o seksie i otwartego praktykowania go, otwierając na oścież drzwi dla ruchu gejowskiego. Pionier entomologii, dr Kinsey nie wahał się usprawiedliwiać pedofilii. W jego drugim „Raporcie’ znajduje się rozdział zatytułowany „Kontakty z dorosłymi mężczyznami we wstępnym okresie dojrzewania”, w którym są opisane stosunki seksualne pomiędzy dziewczętami i dorosłymi mężczyznami. Kinsey pisze: „Gdyby dziewczynka nie była uwarunkowana przez wychowanie, nie ma wówczas pewności, że takie zachowania seksualne jak te, które miały miejsce w opisywanych sytuacjach, przeszkadzały by jej”. „Trudno zrozumieć z jakiego powodu dziewczynce, o ile nie jest uwarunkowana przez wychowanie, miałoby przeszkadzać, gdy są dotykane jej genitalia lub gdyby widziała genitalia innych osób lub gdyby miała mieć jeszcze bardziej dosłowne stosunki seksualne. Kiedy dzieci są nieustannie uczulani przez rodziców i nauczycieli przed kontaktami z dorosłymi, i kiedy nie otrzymują żadnego wyjaśnienia dotyczącego dokładnego charakteru zakazanych kontaktów, wówczas są gotowe aby reagować w histeryczny sposób gdy tylko zbliży się do nich jakaś dorosła osoba, lub gdy się jedynie zatrzyma na ulicy aby z nimi porozmawiać, lub gdy je pogłaszcze, lub gdy oferuje, że coś dla nich zrobi, nawet jeśli ta osoba nie ma żadnego zamiaru o charakterze seksualnym. Niektórzy spośród najbardziej doświadczonych badaczy młodzieżowych problemów zgadzają się, że emocjonalne reakcje rodziców, policji lub innych dorosłych, gdy odkryją, iż dziecko miało kontakty, mogą je o wiele bardziej zaniepokoić niż same kontakty seksualne. Moda na histerię w odniesieniu przestępców seksualnych może bardzo mocno i szkodliwie wpłynąć na zdolności dzieci do seksualnego dostosowania się ileś lat później, już w małżeństwie.”

Następnie okazało się, że sam „Raport Kinseya”, najbardziej znane studium dotyczące ludzkiego zachowania seksualnego, opiera się na wspomnieniach pewnego pedofila. Potwierdzenie pochodzi od Johna Bancrofta, dyrektora Instytutu Kinseya na Uniwersytecie Stanu Indiana, który przyznał, że dane przedstawione w raporcie oparto na doświadczeniu seksualnego maniaka, który molestował ponad trzysta dzieci, prowadząc dokładny dziennik swojej pedofilskiej aktywności. Jesteśmy tu u korzeni hipokryzji kultury i jej klasy kierowniczej, która z powodu prawdziwych lub domniemanych nadużyć seksualnych postawiła pod trybunałem inkwizycji Kościół katolicki, ale która sama stoi u korzeni tego co Robert Scruton określiłby „zastępczej pedofili”, jaka panuje w zachodnich demokracjach. Jest to historia, którą symbolizuje pismo “Konkret”, najbardziej wpływowe wśród intelektualnych lewicujących kręgów w Niemczech, które wielokrotnie publikowało w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych fotografie nagich dziewcząt z wyraźnymi aluzjami do gotowości odbycia seksu. Dyrektorem pisma był Klaus Rainer Röhl, znana postać na rynku wydawniczym a zarazem partner Ulriki Meinhof, sławnej bojowniczki, krwawego i terrorystycznego okresu w powojennej historii Niemiec. To córka tej pary, Anja Röhl, napisała w swojej autobiografii: „Jedną z najsłynniejszych postaci, które w otwarty sposób rozpowszechniały pedofilię był Klaus Rainer Röhl, mój ojciec”. Ulrike – bezlitosna terrorystka, małżonek – smutny ideolog pedofilii i córka, ofiara wykorzystywania jakiego dopuszczali się rodzice: tutaj również znajduje się kultura fanatycznej ideologii i okrucieństwa, którą zrodził rok 1968.

 

Tł. O. dr Witold Hetnar CSsR

[w: “Il Foglio”, 7 września 2013]