Zajścia podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 r. i nieprawidłowości w spółkach skarbu państwa - te tematy pojawiają się w rozmowie szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika z ówczesną wicepremier i minister infrastruktury Elżbietą Bieńkowską. Od wybuchu afery taśmowej w czerwcu zeszłego roku pojawiały się plotki, że istnieje nagranie ze spotkania Bieńkowskiej z Wojtunikiem. Dziś tygodnik „Do Rzeczy” publikuje stenogram tego nagrania. Jak podaje pismo, rozmowa miała miejsce 5 czerwca 2014 r. w restauracji „Sowa i Przyjaciele” w Warszawie.

W nagranej rozmowie Paweł Wojtunik sugeruje, że podpalenie budki strażniczej przed budynkiem rosyjskiej ambasady podczas Marszu Niepodległości było prowokacją ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. O podpalenie budki oskarżony został Kamil Zbroiński z Obozu Narodowo Radykalnego, który spędził z tego powodu w areszcie trzy miesiące.

Sprawę komentuje autor tekstu w „Do Rzeczy” Cezary Gmyz.

Czy potrzeba służb specjalnych do czegoś takiego, jak przyłożenie zapałki do drewnianej budki, choćby stojącej pod rosyjską ambasadą? Potrzebna tu decyzja ministra spraw wewnętrznych?

Kiedy śledzę wypowiedzi Bartłomieja Sienkiewicza z listopada 2013 r., to mam wrażenie, że minister parł do konfrontacji z Prawem i Sprawiedliwością i został srogo zawiedziony, ponieważ PiS urządziło swoje obchody w Krakowie. Nie przeszkodziło mu to obarczać PiS-u post factum odpowiedzialnością za zamieszki w Warszawie. Następnego dnia w radiu Sienkiewicz stwierdził, że ci, którzy dokonywali tych zamieszek to „duchowe dzieci PiS-u”. Według mnie wszystko wskazuje na to, że mogła to być prowokacja wymierzona w Prawo i Sprawiedliwość.

Co wynika z ujawnionych nagrań? To nie Kamil Zbroiński z ONR podpalił budkę?

Z mojej analizy i z rozmów z pełnomocnikami Zbroińskiego wynika, że absolutnie nie był on sprawcą spalenia budki, podpalił ją ktoś inny. Mam wrażenie, że policja doskonale wie, kto za tym stoi.

Zajście pod ambasadą to niejedyny wątek nagranej rozmowy. Co dialog Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem mówi o tym, jak wyglądają działania spółek skarbu państwa i ich relacje z podwykonawcami?

Ten fragment rozmowy Wojtunika z Bieńkowską jest równie wstrząsający jak twierdzenie Pawła Wojtunika o podpaleniu budki na polecenie ministra spraw wewnętrznych. Elżbieta Bieńkowska opowiada o siedmioletnich (wówczas) zaniedbaniach w sektorze spółek skarbu państwa, ze szczególnym uwzględnieniem górnictwa. Jest powiedziane, że przez 7 lat [ludzie z Ministerstwa Gospodarki – JJ] nic nie zrobili, siedzieli, „palli lulki”. Jestem przerażony diagnozą, którą sformułowała Bieńkowska, bo to oznacza, że przez 7 lat doprowadzono górnictwo węgla kamiennego na skraj bankructwa.

Czy to rzeczywiście problemy górnictwa wynikają z zaniedbań politycznych? Może to zbiegło się w czasie z niekorzystnymi trendami?

Bieńkowska mówi to otwartym tekstem. Mówi o siedmioletnich zaniedbaniach, za które są odpowiedzialni pracownicy resortu gospodarki.

W rozmowie pada także zdanie o kontraktach dla KGHM, które „na zasadzie tradycji” dostawał do zrealizowania Wojciech Brochwicz. Chodzi o bliżej nie sprecyzowane doradztwo.

Rzeczywiście, pada zdanie, że po interwencji CBA Brochwicz już nie dostał już kolejnej umowy. Natomiast jest tam też mowa o innej umowie. Wojtunik nie potrafi wymienić nazwy kancelarii, mówi, że to kancelaria o długiej zagranicznej nazwie, ale jednak zapłacenie nie wiadomo za co po dwóch miesiącach miliona euro – bo taka kwota tam pada – rodzi podejrzenia, że po prostu ze spółek skarbu państwa z niewiadomych przyczyn wypływają pieniądze.

Nazwisko Wojciecha Brochwicza pojawia się też w kontekście infoafery – jako obrońcy oskarżonego w tej sprawie Witolda D. (wcześniej D. był doradcą Brochwicza, gdy ten pełnił funkcję wiceszefa MSWiA). Czy te wielkie „interesy” na styku spółek skarbu państwa i biznesu prywatnego są zarezerwowane dla konkretnej grupy ludzi?

To są sprawy, które powinna wyjaśnić prokuratura, bo przecież nie służby, skoro widzimy, że służby ustami Pawła Wojtunika same mówią o swojej bezradności. A najlepiej, gdyby to zbadała komisja śledcza.

rozmawiał Jakub Jałowiczor