Pobawmy się zatem w psychologię moralności. Jeśli ksiądz pisze: "Nie oburza mnie sesja zdjęciowa Radwańskiej", co jest nie tak?

I tłumaczę - różnica między deklarowanym a rzeczywistym systemem wartości polega na tym, że gdy naruszona zostaje istotna dla nas wartość - czujemy oburzenie.

Dlatego ksiądz, którego nie oburza osoba, która publicznie deklarując wiarę w Jezusa jednocześnie świeci gołym tyłkiem do kamer, mówi tak naprawdę: "takie wartości jak: czystość, skromność, integralność (zgodność deklaracji danej osoby z czynami) są dla mnie osobiście nieistotne".

Mnie to naprawdę irytuje. Bo chcę świętych księży. Brakuje mi w przestrzeni publicznej wypowiedzi duchownych, którzy nazwaliby sprawę po imieniu. Czyli - dziewczyna, która się szanuje nie robi sobie gołych fotek i nie pozwala na ich publikację. A celebrytka, która publicznie deklaruje wiarę w Chrystusa a jednocześnie pozuje do rozbieranych sesji fotograficznych ma na sumieniu grzech cudzy - popychanie innych do grzechu. 

Deklarując publicznie wiarę w Chrystusa panna R. stała się dla wielu młodych dziewcząt modelem, wzorcem do naśladowania. Zrobiła, co zrobiła. Mądra nastolatka powie sobie: "to nie idzie w parze, pannie R. dziękuję". Inne, cóż, popatrzą na wpisy księży z tekstami typu "Jezus nie wstydzi się Radwańskiej" czy "Nie oburza mnie sesja zdjęciowa panny R." i nawet mało rozgarnięta zrozumie - jeśli jesteś sławna to sama deklaracja wiary robi z ciebie świętą krowę. 

Pannie Kowalskiej z Pipidówa Górnego za rozbieraną sesję do pisemka ksiądz prawdopodobnie dałby kazanie pt. "Dziewczyno, szanuj się i nie pokazuj gołego tyłka."

Celebrytce napisze: "WOW, to tak cudowne, że się przyznajesz publicznie do Jezusa, że rób co chcesz".

Nie odnoszę się już nawet do wpisów katolickich świeckich zachwycających się publicznie rozbieraną sesją Radwańskiej. To sprawa między nimi, a ich żonami, dziewczynami, narzeczonymi, które albo nie widzą problemu w tym, że ich facet publicznie się ślini z zachwytu nad damską golizną, albo widzą, lecz są bezradne.

Symptomatyczne jest dla mnie, że sporo ludzi zwyczajnie nie potrafi zrozumieć, że dla kogoś intymność i związana z nią czystość mogą być wartością. Czymś, co jest tak cenne, że nie wystawia się tego na widok publiczny. To jest naprawdę aż tak niezrozumiałe?

Bogna Białecka