Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich ogłosiła swoje stanowisko w sprawie sporów wokół ideologii LGBT. Poszło oczywiście o sprawę prof. Aleksandra Nalaskowskiego z toruńskiego UMK.

Stanowisko jest głosem na rzecz represjonowania wolności słowa - tylko prawicy, oczywiście.

 

"Wolność słowa jest podstawową wartością, która przyświecać powinna każdej instytucji akademickiej" - zarzekają się na początku sygnatariusze stanowiska, które podpisał przewodniczący KRASP, prof. Jan Szmidt Po to jednak tylko, by zaraz tę wolność słowa zdławić.

Według rektorów "członkowie wspólnoty akademickiej - wykładowcy, studenci, pracownicy aministracyjni i techniczni - powinni być strażnikami tej wartości" - "tej, to znaczy "poszanowania godności i szacunku dla człowieka "niezależnie od jego przynależności etnicznej, wyznania, narodowości czy orientacji seksualnej".

Następnie sygnatariusze bezczelnie ideologizują. Piszą o "prawie osób o orientacji LGBT do wolności osobistej" - tak, jakby ktokolwiek w Polsce to prawao chciał komuś odbierać. To czysta lewicowa propaganda - w Polsce KAŻDY CZŁOWIEK ma dokładnie TAKI SAME prawa. To właśnie lobby LGBT chce WYJĄTKOWYCH praw dla siebie!

Dalej padają dość zabawne sformułowania. "Orientacja seksualna to nie jest wybór stylu życia" - piszą rektorzy. Ich zdaniem "wybory dokonywane przez osoby o orientacji LGBT... wynikają z rozbieżności płci biologicznej z psychiczną identyfikacją płci". To jakieś novum - czyżby każdy tzw. "gej" miał czuć się kobietą?

Następnie rektorzy oburzają się na nazywanie kłamliwej ideologii gender mianem "zarazy".

Przyznają przy tym, że "strona uznająca wolność sztuki bez ograniczeń" (czyt. lewactwo) "czasem kpiąc z symboli religijnych prowadzi do obrażania uczuć osób wierzących".

"Radykałowie obu stron wpływają na ogólną atmosferę społeczną" - piszą rektorzy i twierdzą, że "dalsza eskalacja tego konfliktu jest groźna dla wszystkich".

Wreszcie rektorzy wyrażają sprzeciw wobec "używania języka przywołującego najciemniejsze karty historii Polski i świata". Wzywają do "karania odpowiedzialnością dyscyplinarną na uczelniach" osób, które po taki język sięgają.

Dobrze, bardzo dobrze! Czekamy zatem na konsekwencje wobec prof. Magdaleny Środy, prof. Jana Hartmana i całej czeredy innych radykalnie lewackich uczonych, którzy OD LAT każdego dnia szydzą z katolików i lżą polskie świętości.

Ale tu jakoś głosu nie ma. Jest wtedy, gdy profesor Nalaskowski, mając dość obrzydliwych profanacji i ohydnego zdziczenia lobby LGBT, daje wyraz swojemu oglądowi.

To jest wolność słowa? Nie. To jest wstrętne i niskie zakłamanie. Stanowisko rektorów jest HAŃBĄ polskiego uniwersytetu.