W ocenie ks. Kazimierza Sowy na przychylność wobec nowego papieża najbardziej pracuje ludzki, prosty język jakim przemawia, a nie treści, które "są podobne do tych, wygłaszanych przez Benedykta XVI". - Tak było od samego początku - zauważał ks. Sowa.

Z kolei w ocenie prof. Jana Hartmana nowemu papieżowi w pierwszym roku jego pontyfikatu najbardziej przysłużyło się to, że udało mu się utrzymać nadzieję na zadziałanie zasady "dobrego cara i złych bojarów". - Wszyscy mają nadzieję, że ten papież okaże się także człowiekiem. Bo maksimum tego, czego ludzie oczekują od papieża, to właśnie to, że będzie przynajmniej ludzki. I jeśli mówi on rzeczy zupełnie ludzkie, to wszyscy są zachwyceni - wyjaśniał.

Zdaniem Adama Szostkiewicza entuzjazm wywołany poczynaniami nowego papieża nie we wszystkich kręgach będzie z pewnością powszechny. Dziennikarz wątpi na przykład, by spotkały się one z zachwytem polskiego Kościoła. - Ja mam wrażenie, że ten nasz kościół instytucjonalny ma taką taktykę "na przetrwanie" tego pontyfikatu - mówił.

"Rzeczywiście, polscy duchowni myślą, że jakoś go przetrwają. Biskupi mają nadzieję, że może będą musieli się przemieszczać trochę tańszymi samochodami i tyle. Ale to przeczekanie Kościoła się nie uda, bo jest on pod ogromną presją" - wtórował prof. Hartman.

MBW/TVN24