Janusz Korwin-Mikke na antenie Radia Wnet mówił o swoim stosunku do Federacji Rosyjskiej. Przekonywał, że Polska w zupełnie bezzasadny sposób zaostrza polsko-rosyjskie relacje; Moskwa w jego opinii nie ma do naszego kraju żadnych pretensji. Wielkim błędem, twierdził Mikke, jest stawianie wyłącznie na USA.

"O ile wiem, Jego Ekscelencja Włodzimierz Putin w polityce Polskiej nie istnieje, to żadnej partii w Polsce nie należy. Jest natomiast bardzo dobrym prezydentem Rosji, no bo się go boją. To jest bardzo ważne, ja też chcę być prezydentem, którego by się bali. Jego się boją, to jest bardzo dobra kwalifikacja na prezydenta" - mówił Mikke na antenie Radia Wnet.

"Co do związku z Polską to ja uważam, że trzeba mieć wszystkie opcje otwarte. Jeżeli ktoś powie, że musi z Ameryką choćby nie wiem co, bo z Niemcami, z Rosją żeśmy zadarli, to po prostu rozkłada ręce i nogi i róbcie z nami, co chcecie, jesteśmy skazani na łaskę i niełaskę. Każde państwo powinno mieć wszystkie opcje otwarte. Przypominam, jak to było w 1939 roku. Jeszcze 31 sierpnia siedziała misja anglo-francuska i Stalin był gotowy zawrzeć z Anglią i Francją, a potem zawarł z Hitlerem, bo dostał lepsze warunki. Trzeba w każdej chwili móc zmienić sojusze, a nie być na stałe związanym z jednym" - dodawał.

Następnie krytykował charakter polsko-amerykańskich relacji sojuszniczych.

"Chciałbym uprzejmie zauważyć, jak Kurdowie obrzucają kamieniami i jabłkami Amerykanów, którzy ich zdradzili, wycofali się. Nieprzypadkiem brygady amerykańskie [w Polsce] stacjonują przy granicy niemieckiej. Jedynym ćwiczeniem bojowym jakie do tej pory robiły było ćwiczenie ewakuacji do Niemiec. Więc ja bym zanadto na te brygady nie liczył. Stany Zjednoczone nie mają z nami żadnego porządnego sojuszu. Przypominam, że artykuł 5. NATO mówi, że w przypadku na państwo NATO pozostałe państwa użyją różnych środków, niewyłączając sił zbrojnych, co oznacza, że nie muszą ich użyć" - stwierdził polityk.

Pytany, czy Polska powinna wystąpić z NATO, odparł: "Nie, nie uważam [tak], nie widzę żadnych powodów". Dodał przy tym, że nie widzi też "żadnego - powtarzam, żadnego - zagrożenia ze strony Rosji".

Przekonywał, że wzorem dla Polski w sprawie relacji z Moskwą mogłaby być... Mongolia.

"Właśnie wczoraj był ze mną w programie taki sympatyczny Mongoł. Mongolia jest przypadkiem, że graniczyła z Rosją carską, ze Związkiem Sowieckim, teraz graniczy z Rosją - i jakoś się nie boi Rosja, jakoś Rosja nie chce jej wchłonąć, a to jest bardzo bogaty kraj, bardzo duże bogactwa naturalne" - powiedział Mikke.

W jego ocenie nawet jeżeli Polska chciałaby dziś współpracować z Rosją, to ta mogłaby tego nie chcieć.

"Jest pytanie, czy Rosja by chciała z nami w ogóle rozmawiać. Obecna władza tak nawtykała Rosji za zupełną niewinność; oni nas traktują jak pieski amerykańskie" - ocenił.

Mikke stwierdził też, że nie ma żadnego powodu, dla którego mielibyśmy domagać się od Rosji zwrotu wraku Tupolewa. W jego ocenie można byłoby go co najwyżej pociąć na kawałki i sprzedawać jako relikwie. Uznał, że kwestia ta jest zasadniczo całkowicie nieistotna.

Polityk postulował wrezcie zniesienie sankcji i przywrócenie zwykłych stosunków handlowych z Rosją. W jego ocenie działań Moskwy na Krymie nie należy oceniać zbyt surowo. 

Mówił, że był na Krymie, gdzie 86 proc. mieszkańców głosowało za włączeniem do Rosji; parlament zagłosował jednomyślnie za przejściem do Rosji. Jak dodał, nie uznaje on zasady zabraniającej naruszania siłą granic, bo to powoduje, że "zły kraj może gnębić swoich obywateli i nie można mu nic zrobić". Dodał, że choć aneksja Krymu była nielegalna, to także Stany Zjednoczone nielegalnie oderwały się od Imperium Brytyjskiego.

bsw/radio wnet, fronda.pl