Niedawno pisałem, że według wszystkich sondaży frekwencja w wyborach prezydenckich może być bardzo wysoka, a nawet rekordowa (około 70 procent).

 Potwierdzenie tych przypuszczeń znajduję w rozmowach, jakie na co dzień toczą Polacy w miejscach publicznych, np. w tramwajach, w autobusach, w sklepach, na placach targowych. Jednym z głównych tematów są właśnie wybory, a temperatura owych dialogów wskazuje na duże zainteresowanie nimi.

 Nie dochodzi na szczęście do rękoczynów (przynajmniej ja ich nie widziałem), ale rodacy ostro polemizują ze sobą. Nazwiska kandydatów do najwyższego urzędu w państwie krzyżują się w powietrzu, a często towarzyszą im słowa, które zwykło  się określać jako niecenzuralne.

 Może więc rzeczywiście w obu turach zbliżających się wyborów padną rekordy frekwencji?

Jerzy Bukowski

Jerzy Bukowski