Prezydencki wniosek o zorganizowanie referendum konstytucyjnego w dniach 10-11 listopada przepadł w senackim głosowaniu. Przeciw byli przedstawiciele opozycji, zaś część senatorów PiSu wstrzymała się od głosu.
Skąd taka decyzja i czy referendum w ogóle było potrzebne? O tym rozmawiamy z doktorem Jerzym Targalskim.

Marcin Jan Orłowski, Fronda.pl: Czy decyzja senatorów była dla Pana zaskoczeniem? Spodziewał się Pan doktor takiego wyniku głosowania?

Jerzy Targalski: Przede wszystkim warto podkreślić, że sama idea referendum była dobra, chociażby dlatego, że dobrze byłoby aby Polacy zdali sobie sprawę, czego na prawdę chcą.

Inną sprawą jest natomiast wykonanie, które było fatalne i kompromitujące. Po pierwsze kompromitujące były pytania, a dokładniej ich ilość i bełkotliwa treść. Po drugie, fatalna była zaproponowana data. Nikt na referendum by nie przyszedł.

Wszyscy musimy się zgodzić z tym, że Prawo i Sprawiedliwość odrzucając wniosek prezydenta o referendum go uratowało. To byłaby jedna, wielka kompromitacja.

Wspomniał Pan o pytaniach. Zaraz po dacie była to druga kwestia nad którą mocno dyskutowano. Pana zdaniem ich ilość i jakość była odpowiednia?

Ostatnich pięć pytań bełkotliwych! Pytanie czy w konstytucji powinna być wpisana przynależność do Unii Europejskiej jest po prostu skandaliczna.

Przypomnę tyko jedną kwestię, a mianowicie, że PiS już kiedyś starało się, aby Sejm przegłosował wyższość polskich praw nad unijmymi. Nie poparła tego Platforma Obywatelska, do dzisiaj nie zmieniły tego władze Prawa i Sprawiedliwości.

W tym skandalicznym pytaniu mamy zatem jeden zasadniczy problem. Czy mamy się kierować naszym systemem prawnym czy tez narzuconym z góry? Wpisywanie Unii Europejskiej do konstytucji jest po prostu absolutną rezygnacją z suwerenności.

To tylko pokazuje poziom zaproponowanych pytań.

Chwilę po głosowaniu w internecie pojawiły się głosy, że Prawo i Sprawiedliwość chciało dać przysłowiowy "pstryczek w nos" prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Czy tak faktycznie mogło być? Czy nie jest czasem odwrotnie, że PiS uratował prezydenta od kompromitacji?

Oczywiście, że go uratowano, już o tym wspomniałem wcześniej. Tylko, że dodatkowo stworzono jeszcze pozory. Prezydent stworzył pozory, że PiS go zwalcza, a Prawo i Sprawiedliwość stworzyło pozory, że nie popiera prezydenta.

To wszystko jest gra pozorów.