Czy prawda (również ta o Smoleńsku) nas wyzwoli? Czy jesteśmy już bliżej prawdy? Skąd tyle nienawiści w ludziach zakłócających rocznice i miesięcznice? O 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej rozmawiamy z małżeństwem współtwórców "Solidarności", Joanną i Andrzejem Gwiazdami.

Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: W poniedziałek obchodziliśmy siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Czy uczestniczyli Państwo w obchodach na Krakowskim Przedmieściu?

Joanna Duda-Gwiazda: Na Krakowskim Przedmieściu nie byliśmy. Byliśmy natomiast w Wojskowej Akademii Technicznej na konferencji zorganizowanej przez Podkomisję ds. Ponownego Zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zależało nam na tym, aby zapoznać się z ustaleniami.

Nie wszystkim jednak podoba się, że działa taka podkomisja czy że dość liczna grupa Polaków, uczestnicząc w miesięcznicach i rocznicach chce upamiętnić ofiary oraz domaga się prawdy o tej katastrofie. Dość niewybrednych ataków dopuścili się ostatnio m.in. prof. Joanna Senyszyn, która napisała na swoim blogu, że „Kaczyński jeździ na smoleńskich trumnach niczym Naczelnik na kasztance”, z kolei aktor Daniel Olbrychski w internetowym wywiadzie „Z parą do polityki” obraził ludzi uczestniczących w miesięcznicach („30 procent tych oszalałych”, „sekta”) oraz porównał Radio Maryja do KGB i NKWD

Joanna Duda-Gwiazda: Do tego się nie można odnieść. To przekracza ludzkie pojęcie, znajduje się poza wszelkimi granicami dyskusji, polemiki. A jak można to skomentować? Wydaje mi się to zupełnie absurdalne. I już nie tyle straszne, co groteskowe, śmieszne. To wypowiedzi jak z jakiegoś kabaretu. Czarny humor, teatr absurdu? Nie wiem, jak to określić. Jednak możemy z tego wyciągnąć również pozytywny wniosek. Brzmi to jak „krzyk bezsilnych”. Prawdopodobnie ci ludzie po prostu nie mają już żadnego pomysłu na to, jak zakrzyczeć Smoleńsk, zakrzyczeć działania PiS, dochodzenie do prawdy. W takim sensie więc upatrywałabym tu kropelkę nadziei na przyszłość. Jednak polemizowanie z takimi wypowiedziami jest dla mnie absolutnie wykluczone.

Andrzej Gwiazda: Takie wypowiedzi nie mieszczą się w konwencji cywilizacji europejskiej, azjatyckiej również. Być może mieściłoby się to w pojęciach ludów nazywanych półdzikimi lub dzikimi, które przecież też mają swoją kulturę, to mogłoby je obrazić. Nie powiedziałbym więc nawet o zdziczeniu, to jest chyba jakieś zupełnie nowe zjawisko, które nie ma swojej nazwy, nie mieści się w pojęciu żadnej kultury. Pierwsze kontakty cywilizacji z ludami nazywanymi „dzikimi” wykazują wśród nich różny poziom reakcji, włącznie z agresją, jednak wciąż mieszczących się w jakichś obyczajach. W przeciwieństwie do tego, co wyczynia totalna opozycja, choć ja wolę określenie „totalitarna opozycja”, ponieważ „totalna” znaczy coś innego- powszechna, łącząca w sobie wszystko. Jedynym znanym przykładem w historii jest „totalna wojna” Hitlera. Ataki na ludzi uczestniczących w miesięcznicach porównałbym raczej z pewnymi elementami komunizmu. Z podobną nienawiścią aparat bezpieki odnosił się do żołnierzy walczących o niepodległość Polski.

W tym roku uroczystości odbywały się na znacznie większą skalę, po raz pierwszy były państwowe. Jak Państwo ocenią tę zmianę?

Joanna Duda-Gwiazda: Po powrocie do Gdańska, wieczorem 10 kwietnia oglądaliśmy w telewizji wszystkie podsumowania dnia, ponieważ uroczystości w Warszawie już się wówczas zakończyły. Wydaje mi się, że świadomość, iż tragedia w Smoleńsku wymaga ujawnienia, rozliczenia, elementarna sprawiedliwość natomiast wymaga ukarania winnych, przyczyni się do utrwalenia i upowszechnienia tego problemu. Późnym wieczorem obejrzeliśmy film „Mgła”, po raz pierwszy w Telewizji Publicznej. Poza tym udział władz państwowych w tych uroczystościach. Dla przeciętnego Polaka są to rzeczy ważne, ponieważ do ludzi dotrze, że ta sprawa nie jest „zakopana”, „zasypana” i nic nowego nie może się tu zdarzyć. Trudno oczywiście przeprowadzić wszystkie dowody, sprawdzić przesłanki, wreszcie wyciągnąć z tego argumenty, które mogą być użyte przed sądem, gdy wciąż, już po siedmiu latach, nie mamy w Polsce wraku i czarnych skrzynek. Jest to oczywiście bardzo trudne zadanie, które stoi przed komisją.

Jedno jest pewne- tego Polacy już nie odpuszczą. Nie mogą odpuścić, ponieważ byłoby hańbą dla państwa i narodu, gdybyśmy się z tym pogodzili. Tak być nie może, ale patrząc na to wszystko, jestem dobrej myśli, mam wrażenie, że jesteśmy na właściwej ścieżce.

Jak to się ładnie nazywa, należymy do „sekty smoleńskiej”. Obchodzimy więc również tzw. miesięcznice, mój mąż zawsze przychodzi ze znaczkiem Polskiego Lotnictwa Wojskowego. Tego rodzaju wydarzenia odbywają się w wielu miastach Polski. Choć na rocznice, może słusznie, organizatorzy chcą zgromadzić jak największą liczbę ludzi właśnie w Warszawie, nie znaczy to, że w całej Polsce nic się nie dzieje. Uważam, że nie należy zaniedbywać uroczystości czy apeli poległych wszędzie tam, gdzie tylko da się to zorganizować. Jak zwykle ogromną, pozytywną rolę odgrywają tu Kluby Gazety Polskiej.

Andrzej Gwiazda: Polacy w końcu wybrali reprezentantów... Polski. W tym kontekście opozycja jest po prostu antypolska. Postrzegam tych ludzi jako wrogów Polski, którzy używają po prostu takich metod, na jakie ich stać. Na pewno antydemokratyczna, a więc totalitarna opozycja. Ich pisma, które- tak jak wszystko- wyciekają poza zamknięte kręgi, to, co proponują po swoim zwycięstwie, to jest opcja stalinizmu.

Jeśli nawet z dużą ostrożnością będziemy mówić o katastrofie smoleńskiej jako efekcie czyjegoś celowego, niedobrego działania, to jednak faktem jest, że mieliśmy tu do czynienia z całym szeregiem zaniedbań. Tuż po katastrofie natomiast ówczesny rząd traktował sprawę „po macoszemu”, nie mamy w Polsce kluczowych dowodów w sprawie. Podkreśla się, że mało który rząd oddałby śledztwo w sprawie tak ogromnej tragedii niemal całkowicie i od początku w ręce obcego państwa, na którego terenie ta katastrofa się wydarzyła

Andrzej Gwiazda: Niewątpliwie, katastrofa smoleńska, a więc zgładzenie czołówki PiS, było zgodne przynajmniej z interesem Putinowskiej Rosji. To tłumaczy, dlaczego Rosja tak gorliwie zaangażowała się w zacieranie śladów. To zaangażowanie jest pewną poszlaką, choć oczywiście jeszcze nie twardym dowodem, że katastrofę spowodowali Rosjanie. Gdyby chcieli ją spowodować, musieliby tę operację przygotować razem z polskimi służbami specjalnymi lub tym, co po nich pozostało.

Największe jednak korzyści z tych wydarzeń mieli przecież politycy Platformy... Nie wiem, jakie były reakcje Rosjan, choć byli przecież ludzie, którzy na miejsce katastrofy przychodzili z kwiatami. W każdym narodzie są ludzie porządni, którzy nie czekają na instrukcje, zachowują się tak, jak dyktuje im serce.

Jeżeli był to zamach, a w tej chwili nie mamy żadnego innego wytłumaczenia, to musiał być przygotowany we współpracy. Znalezienie dowodów sądowych, czyli świadczących ponad wszelką wątpliwość, może nigdy nie będzie możliwe, jednak powoli dopełnia się obraz katastrofy. Pewnych szczegółów oczywiście nigdy nie poznamy. Z ośmiu katastrof, w których ginęli prezydenci po II wojnie światowej, w siedmiu przypadkach wykryto, że były to zamachy. Jedynie śmierć prezydenta Pakistanu pozostaje dotychczas niewyjaśniona, tyle samo przesłanek za zamachem, co za katastrofą. We wszystkich siedmiu przypadkach ci, którzy przeprowadzili zamach, w pewnym momencie się do niego przyznali.

Chciałbym zwrócić również uwagę, że demonstracyjne milczenie świata cywilizowanego wobec katastrofy, która od początku budziła poważne wątpliwości, wobec kłamliwego wyjaśnienia, zachowanie dystansu, oznacza zgodę tzw. cywilizowanego świata na rozstrzyganie sporów politycznych przy pomocy morderstwa. Taka postawa jest niesłychanie groźna, ponieważ ci, którzy chcą takich metod używać, traktują tę postawę jako zielone światło. Sentencja „Jeżeli politykom brakuje odwagi cywilnej, następne pokolenie płaci za to krwią”, być może właśnie się sprawdza. Może za brak zażądania prawdy płacą krwią Ukraińcy. Być może milczenie Rosję ośmieliło. Demontracyjne milczenie, zignorowanie pogrzebu, było wyraźnym sygnałem: „Możecie tak robić. Z naszej strony nie spotka was żadne, nawet dyplomatyczne przeciwdziałanie”.

Bardzo dziękuję za rozmowę.