Według dziennika Roman Kotliński, lider listy Ruchu Palikota w Łodzi który zdobył właśnie mandat poselski, nie ujawnił w oświadczeniu lustracyjnym, że w 1989 r. podpisał zobowiązanie dla Służby Bezpieczeństwa. Z dokumentów  SB wynika, że spotykał się on z esbekami  jako młody kleryk Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Dziennik podaje, że w Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się szczątkowa dokumentacja jego kontaktów z SB – tzw. teczka personalna. Mimo zniszczenia części dokumentów, można odtworzyć proces werbunkowy. Kotliński podpisał zobowiązanie dla SB o zachowaniu tajemnicy już na pierwszym tzw. rozpoznawczym spotkaniu, 29 marca 1989 roku. Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie. „Podczas przeprowadzonej rozmowy wymieniony odpowiadał szczegółowo na postawione pytania, chociaż nie wypowiedział się sam na poszczególne problemy. Nie odciął się od współpracy z nami, napisał zobowiązania o zachowaniu rozmów w tajemnicy. TW zobowiązał się do przekazywania nam informacji pomocnych w rozeznaniu aktualnej sytuacji w WSD. Zobowiązał się także do punktualnego i systematycznego stawiania się na umówione spotkania" – raportował funkcjonariusz SB.


„Kotliński naukę w seminarium włocławskim przerwał. Dokończył ją w Łodzi. Wyświęcony został w 1993 r. Księdzem był zaledwie trzy lata. Porzucił stan kapłański i się ożenił. Napisał autobiograficzną trylogię „Byłem księdzem" i został najbardziej znanym antyklerykałem w Polsce. Wydaje skrajnie antyklerykalny tygodnik „Fakty i Mity". Założył partię Racja i bezskutecznie ubiegał się o mandat parlamentarny – zyskał go dopiero w ostatnich wyborach, gdy związał się z Ruchem Janusza Palikota”- czytamy w „Rzeczpospolitej”. Kotliński zaprzecza, jakoby współpracował z SB. „Miałem tylko jedno spotkanie z funkcjonariuszem SB. Rzeczywiście coś podpisałem, prosił mnie o to funkcjonariusz, mówiąc, że w innym wypadku nie dostanie zwrotu kosztów delegacji. To było moje pierwsze i ostatnie spotkanie. Jeśli dokumenty mówią coś innego, to znaczy, że zostały sfałszowane” – mówi „Rz".


Nie chcę przesądzać oczywiście o tym czy Kotliński był TW czy nie. Jednak nie spotkałem się jeszcze z sytuacją by dokumenty SB były sfałszowane a od czterech lat zajmujemy się w Olsztynie lustracją publikując w raz z IPN-em materiały o tajnych współpracownikach w moim mieście- www.debata.olsztyn.pl.  Do tej pory sądy uznały za kłamców lustracyjnych wszystkie osoby, które zostały przez nas opisane, a które miały proces lustracyjny.  Najsłynniejszym przypadkiem był były dziekan wydziału teologii UWM, ks. prof. Cyprian Rogowski „TW Kamil”, któremu sąd zakazał pełnienia funkcji publicznych na 3 lata. On również przekonywał, że jego teczka była sfałszowana przez SB. W jego przypadku nie zachowało się nawet podpisane zobowiązanie do współpracy. Jednak wielu historyków przekonuje, że od duchownych nie wymagano w późnych latach 70-tyc i 80-tych podpisywania zobowiązania do współpracy. Jeżeli sąd uzna Kotlińskiego za kłamcę lustracyjnego, grozi mu utrata mandatu oraz biernego prawa wyborczego i zakaz pełnienia funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.


Łukasz Adamski